Z tego podcastu dowiesz się:
💡 Z jakim szefem lepiej nie umawiać się na spotkania
💡 Dlaczego do swojego zawodu warto podchodzić z dystansem
💡 Jakie zagrożenia niesie ze sobą szef-złota rybka
💡 Jak dostosować się do pracy z osobliwym szefem
💡 Czy można edukować superbohatera
💡 Które objawy zdradzą, że pracujesz z szefem-zombie
💡 Kiedy nie ściągać na siebie uwagi kierownika
💡 Kto na pewno nie będzie pakował się Tobie w robotę
💡 Co to znaczy, gdy szef podróżuje w czasie
Podcast wysłuchasz także na:
Jeśli mój podcast wydał Ci się interesujący, ale szukasz dodatkowego wsparcia w rozwoju zawodowym, to zapraszam na moje konsultacje managerskie.
Transkrypcja
Być jak menadżer, podcast epizod 31.
Dzień dobry. Ja się uwielbiam witać w takim koncertowym nastroju, gdy za oknem świeci słońce, jest już, pierazę drzwi, 20 stopni na plusie, jest piękny maj. To jest właśnie ta piękna, wspaniała polska wiosna, na którą chyba zawsze, co roku wyczekujemy, zaraz po tej takiej okrutnej, raz mocniejszej, raz słabszej zimie.
Super się cieszę, że znów tutaj jesteśmy. Jeżeli, drogi słuchacz, trafiłeś tutaj przypadkiem, albo jesteś po raz pierwszy, to ja tylko przypomnę, że ten podcast kieruje do szeroko pojętej branży menadżerskiej w IT, product managerów, ale też kierowników projektów, product ownerów, czy analityków biznesowych, a nawet scrum masterów. No i oczywiście do każdej osoby, która rokuje lub też pretenduje do tego, żeby do tej branży wejść.
W podcastach staram się przemycać jak najwięcej merytorycznej treści, ale w taki lekki i przyjemny w odbiorze sposób. To jest takie moje clue, taki bottom line, taki główny mianownik, który ustaliłem sobie, gdy tworzyłem ten podcast już ponad dwa lata temu. Ale dzisiaj będzie nieco inaczej, bo chociaż formę przekazu zachowam taką lekką, łatwą i mam nadzieję przyjemną nie tylko dla mnie, ale także dla ciebie, to jednak nie spodziewajmy się po naszym dzisiejszym spotkaniu żadnej bomby merytorycznej zrzuconej na głośniki tudzież na słuchawki, jeżeli z takowych korzystasz.
A dlaczego? Ano dlatego, że w życiu nie warto być wiecznie poważnym, to na pewno, dlatego, że śmiech to zdrowie, dlatego, że warto mieć dystans nie tylko do siebie, ale też do branży, w której pracujemy. A z tego miejsca, gdzie potrafimy obśmiać pewne nieuleczalne choroby branży kierowniczej jest już naprawdę bardzo blisko do naszego dzisiejszego tematu.
Dziś na warsztat weźmiemy sobie bowiem szefów, kierowników, których każdy z nas tak naprawdę może spotkać, czy może już spotkał na swojej drodze zawodowej. Ba, typów kierowników, którymi nie daj Boże, sami może możemy się stać, a być może sami jesteśmy, tego sobie nie życzmy. Audycja ta w przeciwieństwie do być może poprzednich ma charakter bardzo humorystyczny, niemniej jednak zachęcam do czytania między wierszami, gdzie poukrywałem te nieco bardziej gorzkie refleksje dotyczące managementu jako wymagającej jednak profesji, którą nie wszyscy niestety powinni reprezentować.
Tajemniczy wstęp zwiastuje już mniej tajemniczą przypominajkę o tym, że serdecznie zachęcam do zapisania się na mój newsletter na blogu byciakmanager.pl. Nie spamuję, nie handluję tymi danymi, czyli imieniem i adresem mailowym, którymi zostawiasz drugi słuchaczu. Wysyłam jedynie informacje o nowych podcastach, a czasem podaję też jakiś mały prezent, tak jak w najnowszym newsletterze, gdzie wysłałem subskrybentom kod zniżkowy 30% na moje konsultacje menadżerskie 1 na 1.
Okej, lecimy. Oto osiem typów kierowników, szefów, z którymi możesz się zderzyć w swojej obecnej albo przyszłej pracy. Nie życzę ci tego, a już na pewno nie życzę ci, żeby stać się którymś z tych archetypów menadżerskich przy każdym przykładzie doradzę także, jak obchodzić się z takim szefem, żeby nie dać się zwariować.
Jedziemy. Przykład numer jeden to szef dyskoteka. To jest taki typ kierownika, który kocha dwie rzeczy.
Być w centrum uwagi oraz robić wokół siebie jak najwięcej szumu, jak najwięcej hałasu. To dlatego jest jak DJ na dyskotece. Zawsze musi wiedzieć, jaką zagrać nutę i jak zabawiać ludzi, żeby tańczyli do jego rytmu.
Współpraca z szefem dyskoteką układa się dość ciężko lub po prostu się nie układa wcale. Trudno jest bowiem pracować z kimś, kto przyciąga uwagę wszystkich głównie na siebie, a jednocześnie nie zauważa, że reszta zespołu tak naprawdę chciałaby się skupić na pracy. Czego oczywiście można się łatwo domyślić, to to, że przy takim szefie dyskotece każdy dzień staje się jedną wielką imprezą, aczkolwiek ta impreza rzadko ma jednak coś wspólnego z produktywnością.
Jak obchodzić się z szefem dyskoteką, kiedy już na takiego trafimy? Jeśli bardzo zależy ci na tej pracy i nie chcesz jej jeszcze zmieniać, to warto wyjaśnić takiemu DJ-owi, zwłaszcza jeśli ten DJ jest twoim szefem, że jego muzyka, tudzież sposób w jaki robi hałas nie do końca trafia w twoje gusta i w twoje serce. To może być oczywiście bolesny zabieg dla naszego DJ-a, ale lepiej tak naprawdę wcześniej niż później dać do zrozumienia takiemu kierownikowi, że im więcej da tobie spokoju, tym lepszą robotę dla niego i dla jego firmy zrobisz.
Nie twierdzę, że ustawienie gruntu dla dalszej komunikacji pomoże, ale chyba warto spróbować. Ostatecznie zawsze możesz założyć na uszy słuchawki i zagłuszać dźwięki dobiegające z otoczenia swoją własną ulubioną muzyką. A szef dyskoteka?
No cóż, jeśli z kimś nie do końca da się pracować, to może warto zacząć tę osobę ignorować. Drugi typ szefa to tzw. szef zombie.
Nigdy nie czułem się wielkim miłośnikiem nekromanskich metafor, ale ta tutaj idealnie pasuje do szefa, który nieprawda wygląda na obecnego, ale jego umysł znajduje się zupełnie gdzie indziej. To kierownik zombie, ponieważ chodzi po biurze jak żywy trup, bez żadnej energii i kompletnie bez żadnego entuzjazmu. A jakakolwiek próba zmotywowania go do czegokolwiek zazwyczaj kończy się fiaskiem.
A to dlatego, że nawet najmniejsze wyzwanie wydaje się dla tego szefa zombie zbyt trudne. A zombie nierzadko ciężko odróżnić od ekspresu do kawy, ponieważ podobnie zresztą jak ekspres w biurze, zwłaszcza zepsuty, on także nie wykazuje oznak żadnego działania. Jak obchodzić się z szefem zombie?
Najzdrowiej jest na nim za bardzo nie polegać, ponieważ możemy się bardzo szybko zawieść. Wiadomo, że skoro to nasz szef, to czasem będziemy mieć do niego prośbę, wtedy warto usprawiedliwić się przede wszystkim w cierpliwość i spokojnie wyjaśnić kierownikowi zombie, że spełnienie naszej prośby nie wymaga absolutnie żadnych ogromnych nakładów pracy. Chodzi głównie o to, żeby nie przerazić go tym, o co go prosimy.
Polecałbym też adresować prośby z rana, gdy możemy liczyć jeszcze na przepływ porannej energii w przypadku szefa zombie. Wszystkie prośby adresowane później raczej nie spotkają się z miłosiernym przyjęciem. Szef zombie jest o tyle komfortowy we współpracy, że nie będzie się tobie pakował w robotę, bo po prostu mu się nie chce.
Ogólnie da się żyć z takim kierownikiem tak długo, jak długo nie będziemy od niego niczego potrzebować. Natomiast jeśli naszą pracę możemy wykonywać niezależnie od kierownictwa, to szefowie zombie nie powinni nam wadzić. Aczkolwiek sugeruję trzymać się od takiego zombie z daleka, bo potrafi być także wampirem energetycznym.
Trzeci typ kierownika to jest szef superbohater. Jeśli kojarzysz serię komiksów Marvela o superbohaterach, to ten typ kierownika pochodzi właśnie z takiego komiksowego świata. Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że szef superbohater czuje się niezniszczalny i żyje w przekonaniu, że potrafi wszystko zrobić samodzielnie. Trochę jak właśnie taki superbohater z przerośniętym ego, który myśli, że bez niego świat zwyczajnie się zawali. Nawet gdy tak ekstremalny światopogląd na własną zajebistość jest daleki od codziennych realiów, to nasz szef superbohater niewiele sobie z tego robi.
Niezależnie od tego, czy to pisze raport, czy taki szef organizuje spotkanie, czy kieruje projektem, zawsze będzie musiał pokazać, że jest najlepszy. I w rezultacie jego zespół, w tym także i ty, czuje się jak taka trochę grupa pomocników, którzy mają jeden cel. Mają tylko podziwiać jego supermocę.
Każdy mniej lub bardziej ambitny specjalista przy takim szefie może poczuć się naprawdę mały. Jak obchodzić się z szefem superbohaterem? Kiedyś trafiłem na wzorcowy przykład takiego superbohatera.
Nie ukrywam, że największą cyniczną przyjemność czułem wtedy, gdy obserwowałem swojego super szefa, jak modelowo nie radził sobie ze wszystkim, co robił. A wtedy ja, taki trochę przyczajony tygrys, czekałem tylko, aż szef skapituluje, a następnie poprosi mnie o pomoc, gdy już nie będzie miał wyjścia. Nie będzie to oczywiście superodkrywcze, jak powiem, że nikt nie jest w stanie wszystkiego robić dobrze.
Każdy z nas ma jakiś zestaw cech i umiejętności, które lepiej lub gorzej mogą sprawdzić się w różnych rolach. Często tacy szefowie, superbohaterowie mają problem, żeby zaufać swoim pracownikom, bo boją się, że pracownicy coś spieprzą. Warto edukować, a przynajmniej próbować edukować takiego szefa, że zatrudnił nas, żebyśmy odciążyli go od jego obowiązków i nawet jak coś nam nie wyjdzie, to tak czasem bywa.
Najważniejsze, żeby pozwolił nam działać niezależnie od niego i pozwolił nam się uczyć na własnych błędach. No, chyba że szef superbohater okaże się głuchy na nasze próby edukowania go w zakresie przesadnego superbohaterstwa, to wtedy po prostu pozwólmy mu pracować za nas i po prostu podziwiajmy jego supermocę. Czwarty typ kierownika to szef amnezja.
Piękny byłby to świat, gdybyśmy potrafili szybko zapominać o rzeczach przykrych, a zawsze pamiętać o rzeczach przyjemnych. Szef amnezja ma jednak ten dar, że potrafi szybko zapomnieć o wszystkim. Od najmniejszych szczegółów, poważne terminy czy ustalenia.
Można mu oczywiście przypominać sto razy o tym, że przedwczoraj podjął niezwykle ważną i kluczową decyzję. decyzję dla firmy, ale on i tak szybko o tym zapomni. Szef amnezja to jest trochę taka złota rybka, która co 5 sekund zapomina o co się ją prosiło.
Kiedy pracujesz pod nadzorem takiego zapominalskiego szefa, to musisz być gotów na nagłe zmiany. Pewna spontaniczność powodowana oczywiście chroniczną amnezją, to bowiem jedyny sposób, w jaki nasz szef potrafi komunikować się ze światem zewnętrznym. Jak obchodzić się z szefem amnezją?
Ja bym polecał, żeby w czasie chwilowych przebłysków pamięci przypominać takiemu szefowi, co powinien zrobić. To jest chyba jedyny sposób, żeby uzyskać od niego realne wsparcie. Nie wiem, czy to przywara, czy może pewna forma demencji, która wymaga głębszej diagnozy psychiatrycznej lub psychologicznej, ale bardzo często szef amnezja zapomina o jednym.
O tym, kiedy trzeba zrobić pracownikom przelewy z wypłatą. Cóż, jaki kraj, taki zapominalski obyczaj. Piąty typ kierownika, którego możesz spotkać na swojej drodze zawodowej, to tzw.
szef-podróżnik w czasie. To jest mój ulubiony typ kierownika i chyba jeden z najczęściej spotykanych w małych oraz dużych firmach. Zwłaszcza takich, które pomimo pewnych nowych pandemicznych przyzwyczajeń, pandemicznych zmian, pandemicznych zachowań, wciąż uskuteczniają tryb pracy stacjonarnej, czyli takiej, gdzie pracownicy codziennie meldują się w biurze.
Szef-podróżnik w czasie to taki typ kierownika, który żyje w innym wymiarze czasowym. Dlaczego? Ponieważ zawsze jest albo za wcześnie, albo za późno na umówione spotkania.
Dla osób punktualnych, albo takich, które przynajmniej znają się na zegarku, takie zachowanie może wydawać się nieco egzotyczne, ale nie dla naszego kierownika-podróżnika w czasie. Możesz umówić się z nim na godzinę dziewiątą, ale jest bardziej niż pewne, że i tak pojawi się o 8.45 albo o 9.15. Jego kalendarz jest jak taka tajemnicza maszyna czasu, która go nieustannie wprowadza w błąd.
Cholera wiedzieć czemu? Dla szefa-podróżującego w czasie czas jest wartością względną i bardzo uznaniową, ale już dla samego zespołu projektowego oznacza to jedno wielkie zamieszanie. Jak obchodzić się z szefem-podróżnikiem w czasie?
Najlepiej w ogóle się z nim nie umawiać na spotkania, a jeśli już to zapraszać go opcjonalnie. Jak przyjdzie za wcześnie to jeszcze pół biedy, ale jak się spóźni, to przynajmniej ty i twój zespół nie musicie na niego czekać. Ewentualnie można próbować mu ustawić jakieś automatyczne powiadomienia SMS-em o zbliżającym się spotkaniu.
Wykorzystać najnowocześniejsze technologie w służbie podróżujących w czasie. Na dłuższą metę ciężko będzie tutaj jednak skutecznie wyegzekwować punktualność, cóż byle by tylko nie spóźniał się z wypłacaniem wynagrodzeń. No, chyba że zacznie zlecać przelewy za wcześnie, wtedy to nawet warto trzymać się takiego szefostwa.
Szósty typ kierownika to tzw. szef eksplozja emocjonalna. Prawdziwe eksplozje, ja znam głównie z filmów, ale to jest ten typ kierownika, dzięki któremu możemy doświadczyć eksplozji w prawdziwym życiu.
Jego nastrój zmienia się tak szybko, że nie sposób za nim nadążyć. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zacznie dzień radosnym uśmiechem, uprzejmością, dobrym słowem, ale już po chwili wybuchnie gniewem jak wulkan i zaleje lawą złości całe biuro i wszystkich współpracowników. Praca z takim szefem eksplozją emocjonalną przypomina często wycieczkę do Luna Parku i podróż rollercoasterem.
Nigdy nie wiesz, czy zaraz będziesz śmiał się ze śmiechu, czy walczył o przetrwanie. Eksplozje emocjonalne to drugie imię tego szefa, a przy okazji ogromny problem relacyjny, który ma ze światem. Jak obchodzić się z szefem eksplozją emocjonalną?
To jest niezwykle trudne zadanie, zwłaszcza dla osób introwertycznych, którzy często czują się przytłoczeni ogromną dawką emocji na przemian pozytywnych i negatywnych, które wychodzą z takiego kierownika. Najprostsza recepta. Im mniej relacji i komunikacji nawiązujemy z takim szefem, tym dla nas lepiej.
Chłodne, analityczne podejście do wykonywania swoich obowiązków pomoże nam przetrwać nawet kilka miesięcy dłużej u boku takiego szefa. Siódmy, przedostatni już typ kierownika naszego dzisiejszego spotkania to szef głód władzy. Inny, roboczy tytuł takiego szefa to człowiek z ego większym od penisa.
To jest typ kierownika, który jest maniakalnie, obsesyjnie sfokusowany na posiadaniu jak największej władzy. Władzy nad wszystkim i wszystkimi wokół. Jeśli chcesz sobie zobrazować szefa głód władzy, to wyobraź sobie gościa, który w miejscu czoła ma wbudowany megafon, z pomocą którego próbuje rządzić światem.
Osobliwość agresywna, krzykliwa i najczęściej pogardliwa dla innych. Jego chorobliwe zamiłowanie do kontrolowania wszystkiego, od najmniejszych szczegółów, po największe, najważniejsze decyzje sprawia, że czujesz się jak taki mały szary pionek na jego wielkiej, majestatycznej szachownicy władzy. Myślę, że to pisało mi szczęście, bo w swojej wieloletniej karierze miałem tylko dwóch takich szefów i na szczęście z żadnym z nich nie pracowałem dłużej niż trzy miesiące.
W świecie biznesu bywają ludzie tak toksyczni lub po prostu zapatrzeni w siebie, że czasem warto pozwolić im iść dalej, ale już bez nas, nie wchodzić im w drogę, nawet gdy my wiemy, że oni nie wiedzą jak bardzo są ślepi. Jak obchodzić się z szefem głodem władzy? Przy takim kierowniku trzeba być bardzo ostrożnym, bo kiedy on tylko zacznie podejrzewać, że zyskaliśmy nieco autonomii w firmie, to on już wtedy będzie czuł się zagrożony.
Najlepiej próbować robić fajne rzeczy, ale zbytnio się nimi nie chwalić na forum. Im więcej naszych zasług przypiszemy swojemu szefowi, tym bardziej poważani u niego będziemy. Przypominajmy takiemu szefowi na każdym kroku jak ważne decyzje podejmuje.
Podchodźmy do niego z każdym, nawet najbardziej szczegółowym pytaniem. On wtedy naprawdę poczuje się przy nas bardziej komfortowo, bo przecież pytamy go o wszystko i nie próbujemy umniejszyć jego kierowniczemu majestatowi. Takie podejście może nam pomóc przetrwać 1-2 miesiące dłużej w takiej firmie, ale profilaktycznie radziłbym jednak rozejrzeć się za inną pracą, bo fanatycy władzy to ten typ ludzi, którzy wpływają na innych w bardzo destrukcyjny sposób.
I na koniec, już jako takie zwieńczenie naszej dzisiejszej listy, tak zwany szef złota rybka. Ten kierownik to jest prawdziwe źródło niespodzianek. Dlaczego jest tak złota rybka?
Ponieważ jest gotów spełniać wszystkie nasze życzenia, ale jest jeden warunek, te życzenia musimy odpowiednio zaadresować i nazwać. W teorii wystarczy zadać właściwe pytanie lub zwerbalizować naszą prośbę, a on, ten szef, niemal natychmiast spełni nasze życzenie. Ze złotą rybką, co być może kojarzycie z różnych bajek albo opowieści, jest jednak taki problem, że musimy być bardzo ostrożni o co tę rybkę prosimy.
I powinniśmy być niezwykle precyzyjni w formułowaniu naszej prośby, bo każde niedoprecyzowane życzenie może zostać spełnione w sposób, który wcale nie musi nam się spodobać. Podam przykład z życia, jak opisywałem tego kierownika, to sobie przypomniałem. Przykład, który do dzisiaj mnie bawi.
Lata temu pracowałem stacjonarnie w start-upie we Wrocławiu, ale nasz szef był Austriakiem. Ówczesny szef był Austriakiem i pracował w biurze w Austrii. Rzadko bywał we Wrocławiu.
Biuro we Wrocławiu było dość nowe i pewnie dlatego sporo rzeczy nam tam jeszcze brakowało. Między innymi brakowało jakiegoś porządnego śmietnika w kuchni. W sensie śmietnik był, ale był bardzo mały, taki nadający się bardziej pod biurko, na jakieś papiery, a nie do kuchni, żeby wyrzucić na przykład resztki jedzenia.
To były jeszcze czasy sprzed segregacji śmieci. Do Polski dopiero przychodził ten trend. I pewnego dnia poprosiliśmy więc naszego szefa oficjalnie, żeby firma zakupiła większe śmietniki do kuchni, bo ten mały biurowy śmietniczek nie za bardzo się tam po prostu nadaje.
Szef się zgodził z oporem, ale on był taką trochę złotą rybką. Chociaż potraktował nasze życzenie nie do końca tak, jak my to sobie wyobrażaliśmy. Otóż tydzień później kurier przywiózł bowiem do biura dwa zajebiście wielkie ogrodowe śmietniki.
Dokładnie takie, jakie stawia się przed domem jednorodzinnym, żeby śmieciarka mogła je opróżnić. Pamiętam, że śmialiśmy się z tych śmietników przez kolejne tygodnie, za każdym razem, gdy wchodziliśmy do biurowej kuchni. To jak obchodzić się z takim szefem złotą rybką?
Zanim o coś poprosisz, miej na to zawsze dobrą strategię. Przede wszystkim formułuj życzenia z dużą rozwagą. Bądź superprecyzyjny, a najlepiej upewniaj się po każdej prośbie, że szef złota rybka zrozumiał ciebie tak samo, jak ty tego oczekujesz.
Ponadto z takim szefem w sumie da się żyć, chociaż to życie zawodowe jest pełne niespodzianek. I złotą rybką kończymy dzisiejszy epizod Półżartem Półserio. Życzyłbym nam, sobie oraz tobie, żeby moje oraz twoje życie zawodowe opiewało w jak najmniejszą liczbę osobliwych szefów.
A jeśli już na takiego trafimy, to warto pamiętać, że egzotyczne osobowości i osobliwości mogą czasem dodać fajnego kolorytu naszej codzienności. I oby tak właśnie było. Pozostaję do dyspozycji w ramach swoich konsultacji.
Do usłyszenia wkrótce. Dbaj o siebie i innych. Cześć!