Czy zakazanie TikToka i social mediów ma sens?

Czy zakazanie TikToka i innych social mediów to troska o zdrowie psychiczne młodzieży, czy cyfrowy absurd? W tym odcinku analizuję kontrowersyjne decyzje Albanii, Australii i Stanów Zjednoczonych, które próbują ograniczyć dostęp do platform społecznościowych.

Z tego podcastu dowiesz się:

  • Dlaczego Albania zdecydowała się na roczny ban TikToka i jakie były powody tej decyzji.
  • Jakie zagrożenia wiążą się z algorytmami promującymi niebezpieczne wyzwania, takie jak „blackout challenge”.
  • W jaki sposób Australia próbuje chronić młodzież, zakazując social mediów poniżej 16 roku życia.
  • Dlaczego zakazy cyfrowe mogą być nieskuteczne z powodu VPN i innych obejść.
  • Czy zakazy ograniczają wolność słowa i czy mogą prowadzić do niebezpiecznego precedensu cenzury.
  • Jak geopolityka wpływa na decyzje Stanów Zjednoczonych w sprawie TikToka i co na tym zyskują amerykańskie firmy technologiczne.
  • Dlaczego brak edukacji cyfrowej jest większym problemem niż same media społecznościowe.

Podcast wysłuchasz także na:

Spotify

YouTube

Transkrypcja

🎙️ Czy zakazanie TikToka i social mediów to troska o młodzież, czy cyfrowy absurd? Albania już wyłączyła TikToka na rok, Australia zabroniła social mediów dzieciom do 16 roku życia, a USA planuje kolejne ruchy. Czy to początek końca mediów społecznościowych, jakie znamy? W dzisiejszym podcaście wchodzę do epicentrum tej burzy, szukając odpowiedzi na pytanie: czy zakazy naprawdę działają, czy tylko pogarszają sprawę? Posłuchaj tego, zanim algorytmy zdecydują za Ciebie! 😏 To jest być jak manager podcast, epizod pięćdziesiąty trzeci.

Jeśli mój podcast wydał Ci się interesujący, ale szukasz dodatkowego wsparcia w rozwoju zawodowym, to zapraszam na moje konsultacje managerskie.

Dzień dobry.

Nowy rok, nowy ja. Jeśli słuchacz tego odcinka w okolicach daty jego publikacji, to nie byłbym sobą, gdybym nie życzył ci zdrowia, spokoju, ale też pewnego zadowolenia z tego, co daje nam życie. Niech 2025 rok będzie dla ciebie czasem zmian na lepsze oraz czasem nieskrępowanej miłości. Miłości do siebie, miłości do bliskich, a także miłości bliskich do ciebie.

Kiedy myślę o współczesnym krajobrazie technologicznym, widzę pewien paradoks. Z jednej strony, jako ludzkość, czerpiemy ogromne korzyści, jakie płyną do nas z globalnej cyfryzacji i postępu technologicznego. Ale z drugiej strony – coraz bardziej chyba odczuwamy jak narasta panika wokół tego jak technologia zaczyna wpływać na społeczeństwo.

W czasie, gdy nagrywam ten podcast, Albania jest pierwszym krajem w Europie, który zdecydował się na radykalny krok. Mianowicie, całkowite zbanowanie TikToka na 12 miesięcy. Na cały rok. Jaki był powód? Oficjalnym powodem banu były rzekome zagrożenia dla ludzi młodych, ale też dla bezpieczeństwa narodowego. Z kolei, w Stanach Zjednoczonych wciąż trwa debata – czy zakazać całkowicie, czy wprowadzić surowsze regulacje? Natomiast w Australii rzecz już się wydarzyła, wprowadzono zakaz korzystania z mediów społecznościowych dla dzieci poniżej 16 roku życia.

Czy te zakazy to wyraz troski o przyszłość? A może objaw jakieś braku zrozumienia, czym tak naprawdę jest ten problem? Wgryzę się dzisiaj w ten temat, ponieważ cholernie mnie zainteresował, jako że sam aktywnie działam w mediach społecznościowych. Ale też ciekawi mnie ta sprawa z punktu wiedzenia managera w branży IT. Mogę sobie tylko wyobrazić jakie wyzwania stoją teraz przed managerami, którzy są zatrudnienia w tych koncernach technologicznych. Natomiast, nie współczuję nie swoi. kolegom po fachu, zatrudnionym w tiktoku czy innych mediach społecznościowych. Powiem więcej, im dzisiaj również się oberwie.

Zanim jednak wejdziemy w mięcho i zaczniemy punktować ludzką hipokryzję, krótkie ogłoszenie duszpasterskie. Od lat pomagam specjalistom doskonalić swoje umiejętności managerskie. Jeśli moje treści dadzą ci jakąś wartość, to super zachęcam do zapisania się na mój newsletter na stronie bycjakmanager.pl. Każda zapisana osoba otrzymuje ode mnie darmowy ebook o tworzeniu roadmap produktowych. Ja natomiast nie handluje niczyimi danymi, a twoje imię i adres mailowy wykorzystuje tylko do wysyłki mojego newslettera. Z któeego zresztą zawsze można się wypisać.

Aha, i byłbym zapomniał. Obok konsultacji managerskich, na które można jeszcze do końca stycznia się zapisywać na mojej stronie, uruchomiłem właśnie swój pierwszy kurs online. Kurs o tym jak tworzyć skuteczne CV. Takie, obok którego rekruter nie przejdzie obojętnie. Myślę że początek roku dla wielu osób oznacza również początek poszukiwania nowych wyzwań. Warto więc przygotować skuteczne narzędzie ku temu, którym bez wątpienia jest mocne CV.

A teraz wróćmy na właściwe rejony.

Przejdę kolejno przez każdy z przypadków, o których wspomniałem. Czyli ban tikotoka w Albanii, zakaz mediów społecznościowych w Australii oraz sprawa tiktoka w USA. I przedstawię swoje za i przeciw każdej z tych sytuacji. Nie musisz się ze mną zgadzać w tym, co powiem. Ale zastrzegam sobie pewne prawo wykorzystywania tej przestrzeni w internecie wokół mojego podcastu do wolnej wymiany myśli.

Albania, gdy zdecydowała się na całkowite zbanowanie TikToka na rok, zaskoczyła Europę. W sumie, nikt się tego nie spodziewał. Wyglądało to trochę na impulsywne podjęcie decyzji przez tamtejszego premiera. Oficjalnym powodem jest „ochrona młodzieży przed szkodliwymi treściami”, ale też obawy związane z bezpieczeństwem narodowym. Władze Albanii twierdzą, że platforma promuje różne niebezpieczne wyzwania, jak np. „blackout challenge”. Znasz te wyzwanie? W skrócie, chodzi o to, że nieletni użytkownicy tiktoka mają za zadanie dusić się paskami, ręcznikami czy innymi przedmiotami, aż do utraty przytomności. Ja też robiłem głupie rzeczy, kiedy byłem nastoletnim podlotkiem. Ba, powiem więcej, robiłem głupie i niebezpieczne rzeczy. Różnica polega na tym, że wtedy nikt z dorosłych ani też żadne algorytmy nad do tego na namawiały. Dla 13 letniej dziewczynki z niemiec w kwietniu 2024 roku taki challenge z podduszaniem skończył się tak, że zmarła. Nie udało się jej odratować po omdleniu.

Wracając do Albanii. To jest kraj, który kojarzy się raczej z malowniczymi plażami oraz nietkniętą naturą. Aż tutaj z dnia na dzień znalazł się w centrum europejskiej debaty o technologii. Ta decyzja o całkowitym zbanowaniu TikToka wydaje się być krokiem drastycznym. Pytanie, które ja sobie stawiam – i jako product manager, i jako przyszły rodzic – to czy ten krok to jest rzeczywista troska o młode pokolenie? Wiemy przecież jak działa polityka. Być może to tylko tak naprawdę polityczna zagrywka, chociażby żeby desperacko zdobyć kilka punktów procentowych u tych starszych, bardziej konserwatywnych wyborców.

Żeby ustrukturyzować nieco swoje stanowisko. Przede wszystkim, popieram ten zakaz z kilku powodów.

  • pierwszy powód to ochrona dzieci przed szkodliwymi treściami

Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że TikTok potrafi być niebezpieczny. Wyzwania, takie jak „blackout challenge”, o którym już wspomniałem, to jest dowód na to, że algorytmy platformy promują cholernie szkodliwe treści. I też nie bądźmy ignorantami. Młodzi ludzie są szczególnie podatni na wpływy. A kiedy miliony ich rówieśników biorą udział w takim idiotycznym wyzwaniu, no to pojawia się coraz większa pokusa, ale też presja społeczna, żeby takie wyzwanie podjąć.

  • drugi powód, dla którego ten zakaz, to zwalczanie dezinformacji

TikTok to w sumie nie są tylko zabawne filmiki i jakieś taneczne wyzwania. To jest również przestrzeń, w której łatwo promować fake newsy. W Albanii natomiast, gdzie zaufanie do instytucji państwowych (podobnie zresztą jak u nas) jest ograniczone, taka dezinformacja może mieć poważne konsekwencje. Zresztą, co by nie gadać, niezależnie od kontekstu, fake newsy są czymś, z czym trzeba walczyć jak z rakiem.

  • trzeci powód, dla którego popieram ten zakaz, to geopolityka

Nie lubię polityki, dlatego spłycę ten wątek jak tylko potrafię, żeby szybko od niego uciec. TikTok jest w rękach Chińczyków. Chiny są krajem komunistycznym. A że komuniści robią z ludzi niewolników, to każdą porażkę komunistów odczytuję jako sukces krajów cywilizowanych i demokratycznych. Być może tutaj Albania, jako członek NATO, chce też zademonstrować w jakiś sposób swoją solidarność z zachodnimi sojusznikami, którzy również podejrzliwie patrzą na chińskie technologie. To tyle w kwestii plusów.

A teraz, obok pozytywów tej sytuacji, opowiem dlaczego nie lubię tego zakazu. Oto moje argumenty przeciw.

  • Po pierwsze, zakaz nie eliminuje problemu

Szczerze mówiąc, zakaz TikToka to nic więcej jak tylko powierzchowny gest. Dobrze wiemy, że młodzież, pozbawiona jednej platformy, bardzo szybko przeniesie się na inną. Instagram, Snapchat, YouTube – wybór jest ogromny. I jeśli komuś wydaje się, że algorytmy innych platform działają lepiej, to nie. Algorytmy działają tak samo źle na tiktoku jak na instagramie. I są tak samo szkodliwe. Czy zbanowanie TikToka oznacza, że dzieciaki nagle przestaną korzystać z internetu? Naprawdę, bądźmy poważni.

  • Po drugie, VPN, czyli magiczne obejście tego zakazu

Wprowadzanie zakazów cyfrowych w dzisiejszych czasach to trochę tak, jak zatrzymywanie wody durszlakiem. Większość dzieciaków wie, jak działa i do czego służy VPN. Wirtualne sieci prywatne powodują, że taki zakaz tiktoka można obejść w kilka minut. Także, jeśli premier Albanii liczył, że ograniczy młodzieży dostęp do tej diabelskiej aplikacji, to w praktyce ta decyzja jest bezużyteczna. Mało tego, powiedzmy sobie to otwarcie – młodzi Albańczycy będą się w ten sposób uczyć, jak łamać reguły i obchodzić zakazy. A to może mieć skutek odwrotny do tego, co zakładano.

  • trzeci powód, który zapala mi czerwoną lampkę w głowie, to cenzura jako niebezpieczny precedens

Zbanowanie TikToka w Albanii rodzi pytanie: co dalej? Jeśli dzisiaj rząd, politycy, decydują, że jedna platforma jest szkodliwa, to co powstrzyma władze przed zakazaniem innych mediów społecznościowych? Czy to aby nie otwiera drzwi do szerszej cenzury? Władza uzależnia. Mam takie wrażenie, bo doświadczaliśmy tego w Polsce przez osiem lat, że autorytaryzm zawsze czeka gdzieś za rogiem. Czeka, aż społeczeństwo straci czujność. A politycy zawsze znajdą pretekst, żeby ograniczać nam wolność – bezpieczeństwo narodowe, zdrowie psychiczne, cokolwiek. Długo by szukać? Chyba wszyscy pamiętamy pandemię. Zabrano nam wolność z dnia na dzień i pozamykano w domach.

  • Ostatni, czwarty powód, przez który nie popieram tego zakazu, to koszt społeczny zbanowania tiktoka

Co to w ogóle jest koszt społeczny? Czy da się to jakoś zmierzyć? Być może się da. Jako manager produktu z kilkunastoletnim stażem wierzę, że wszystko można zmierzyć. Pytanie tylko po którą metrykę sięgniemy. Ale ja chcę teraz o czymś innym. Pamiętajmy, że TikTok, to nie tylko głupie wyzwania. To także ogromna przestrzeń, w której młodzi ludzie uczą się kreatywności, zdobywają wiedzę, a niekiedy nawet zarabiają pieniądze. Wielu młodych Albańczyków używa tej platformy, żeby promować swoją kulturę i turystykę w kraju ojczystym. A to ma już realny wpływ nie tylko na tych młodych ludzi, ale też na lokalną gospodarkę. Zbanowanie platformy to trochę jak zamknięcie im drzwi do międzynarodowego rynku.

Według mnie, a jest to tylko moja skromna opinia, zakazanie TikToka w Albanii przypomina gaszenie pożaru benzyną. Zamiast stawiać na edukację cyfrową, na współpracę z platformami, żeby lepiej moderować treści, rząd wybrał drogę prostą, ale nieskuteczną. Można się zastanawiać, czy ta decyzja była podyktowana troską o młodych ludzi, czy raczej chęcią pokazania „twardej ręki”.

Myślę jednak, że świat potrzebuje mniej cenzury, czy więcej edukacji.

Spójrzmy teraz na przypadek Australii. Australia w maju 2024 roku zaskoczyła świat, wprowadzając jedno z najbardziej restrykcyjnych praw dotyczących korzystania z mediów społecznościowych. Dzieci poniżej 16 roku życia nie mogą legalnie zakładać kont na platformach takich jak TikTok, Instagram czy Snapchat. W teorii brzmi to jak troska o zdrowie psychiczne młodych ludzi, ale w praktyce? Czy zakaz rzeczywiście adresuje problemy, które próbuje się rozwiązać?

Nie dam sobie ręki uciąć, ale podobno podstawą tej decyzji były wyniki badań. Badań, które pokazały, że nadmierne korzystanie z mediów społecznościowych zwiększa ryzyko depresji, lęków czy problemów ze snem. I rzeczywiście, raport WHO z 2023 roku wskazuje, że 25% młodzieży na całym świecie doświadcza problemów psychicznych związanych z cyfrową nadaktywnością.

Tylko czy ten zakaz w Australii rozwiązuje problem? To ja może sięgnę teraz po analogię. Czy zakaz sprzedaży alkoholu nieletnim sprawił, że młodzi przestali pić? Oczywiście, że nie. Ale po kolei. Oto moje argumenty za i przeciw.

Zacznę od plusów.

  • pierwszy z nich, to ochrona zdrowia psychicznego

Australia nie wzięła tego pomysłu z powietrza. Badania to potwierdzają, Scrollowanie tablicy na fejsie albo instagramie przez godziny, porównywanie się z nierealistycznymi wzorcami stylu życia, instagramerkami po operacjach plastycznych, tiktokerkami z dziesiątkami nałożonych filtrów na filmy, cyberprzemoc – lista zagrożeń jest naprawdę długa.

  • drugi plus tego zakazu w Australii to, być może, budowanie nawyków offline

Co mam na myśli? Chociażby to, że taki zakaz mógłby potencjalnie pomóc młodym ludziom budować nawyki życia poza ekranem. Dzieciaki nie przylepione do tabletu czy smartfona uczą się interakcji społecznych twarzą w twarz. Podobnie rozwijają hobby, które nie są uzależnione od algorytmów. I po prostu spędzają więcej czasu w świecie realnym. Chociaż czasem mam wrażenie, że świat realny wcale nie wygląda lepiej od świata wirtualnego.

  • trzecia korzyść tej sytuacji w Australii to większy nacisk na twórców platform

Wprowadzenie takiego zakazu zmusi teraz platformy społecznościowe, żeby opracować lepsze, bardziej zaawansowane metody weryfikacji wieku. Snapchat, TikTok, ale też inne aplikacje zaczną być może implementować rozwiązania, które lepiej identyfikują niepełnoletnich użytkowników. Kto wie… Może to początek większej odpowiedzialności gigantów branży za swoich użytkowników.

Tyle z korzyści. Czas na niekorzyści.

  • pierwsza rzecz – młodzież znajdzie sposób, żeby ominąć zakaz

Zakładanie fałszywych kont, korzystanie z kont rodziców, używanie VPN – modzi ludzie zawsze znajdą sposób, żeby obejść reguły. Taki zakaz może tylko nauczyć dzieciaki większej kreatywności w łamaniu zasad.

  • druga niekorzyść jest taka, że ten problem nie zniknie, tylko przeniesie się gdzie indziej

Jakoś trudno mi uwierzyć,. że młodzi ludzie znikną nagle z internetu. Bardziej prawdopodobne jest to, że przeniosą się na inne platformy. Takie, w których regulacje są mniej rygorystyczne. YouTube, Discord czy chociazby różne fora internetowe. Przecież one nie podlegają takim samym zasadom, a mogą być równie – jeśli nie bardziej – szkodliwe.

  • kolejny, trzeci minus, to brak edukacji cyfrowej

Fajnie się wprowadza zakazy. Ale zakaz bez właściwej edukacji to wydmuszka. Czy młodzi Australijczycy dowiedzą się jak chronić swoje dane? Kto ich nauczy rozpoznawać fake newsy? Jak można było zakazać czegoś dzieciakom, ale nie zastanowić się w jaki sposób poprowadzić komunikację wokół tego tematu? Ta sytuacja z Australią przypomina mi trochę zakładanie kasku na głowę, ale bez nauki jazdy na rowerze. Może kask ochroni nas w jednej sytuacji, ale na dłuższą metę nie nauczy nas tego, co by rzeczywiście pomogło nam unikać wypadków. Nie nauczy nas jak korzystać z roweru.

  • ostatni, czwarty minus decyzji władz Australii, to pogłębianie przepaści pokoleniowej

Dla młodych ludzi media społecznościowe to naturalne środowisko. I taki zakaz, podpisany lekką, urzędową ręką, może sprawić, że młodzi poczują się wykluczeni. Niezrozumieni przez starsze pokolenie. Ta przepaść jeszcze bardziej się pogłębi, ponieważ w oczach nastolatków dorośli “nie wiedzą jak to jest”. Taki gwałtowny manewr społeczny tworzy dodatkowe napięcie między rodzicami a dziećmi. A to napięcie doprowadzi do jeszcze większego braku zaufania.

Tak więc, Australia postawiła na radykalne rozwiązanie. Na papierze może brzmi to jak logiczny krok w stronę ochrony młodych. W praktyce? Według mnie, to ściema. Krok wstecz. Zamiast edukować, blokujemy. Zamiast budować odpowiedzialność, wzmacniamy napięcia pokoleniowe.

Zostawmy Australię. Czas na Stany Zjednoczone. Tutaj sytuacja jest z goła inna, aczkolwiek nie mniej ciekawa.

USA to kolejne pole bitwy w globalnej wojnie o media społecznościowe. A TikTok jest na pierwszej linii frontu. Od kilku lat, chińska platforma znajduje się pod ostrzałem – od zarzutów o szpiegostwo na rzecz Chin po obawy o bezpieczeństwo danych użytkowników. W 2024 roku debata osiągnęła nowy poziom. W momencie, gdy to nagrywam, Amerykański Kongres rozważa możliwość całkowitego zbanowania TikToka. Rządzący powołują się oczywiście na bezpieczeństwo narodowe. Jeśli słuchasz mojego podcastu po 19 stycznia 2025 roku, to pewnie wiadomo już, co w tej sprawie postanowiono. Ale nie chcę wnikać w szczegóły tej sprawy. Natomiast, co mnie wydaje się ciekawe, to fakt, że Stany mają w dupie jakiekolwiek zdrowie psychiczne dzieciaków. Tutaj idzie tylko i wyłącznie o geopolitykę.

Natomiast, podobnie jak w przypadku Albanii i Australii, chcę tobie przedstawić swoje za i przeciw, jeśli chodzi o zakazanie Tiktoka w Stanach. Tutaj w telegraficznych skrócie, bo za bardzo się rozgadałem.

Przede wszystkim, widze kilka korzyści takiej sytuacji.

  • Pierwsza korzyść, to lepsza troska o bezpieczeństwo narodowe

Ja nie ufam Amerykanom. Ale jeszcze bardziej nie ufam Chińczykom. Głównym zarzutem wobec TikToka jest powiązanie aplikacji z chińską firmą ByteDance. A to z kolei rodzi oczywiście podejrzenia, że ta firma przekazuje dane użytkowników chińskiemu rządowi. W kraju, takim jak USA, który ma obsesję na punkcie ochrony prywatności i bezpieczeństwa, takie oskarżenie jest dość poważne. Także ja w tę troskę o bezpieczeństwo narodowe realnie wierzę. Myślę że historia nauczyła Stany, żeby nie ignorować wroga, jakim dla Amerykanów są Chiny.

  • Drugą korzyść, która tu widzę, to (potencjalnie) zmniejszenie negatywnego wpływu tiktoka na młodzież

Przeciętny amerykański nastolatek spędza podobno na TikToku średnio 2-3 godziny dziennie. Algorytmy platformy są zaprojektowane tak, żeby uzależniać dzieciaków. Żeby użytkownicy spędzali w aplikacji jak najwiekcej czasu. To jest chore. Nie spędzanie czasu ze smartfonem, ale projektowanie aplikacji w ten sposób. Zakaz TikToka mógłby być takim symbolicznym sygnałem, że rząd USA zaczyna poważnie traktować problem uzależnienia od technologii wśród młodzieży.

  • Ostatnia, trzecia korzyść, o której warto pamiętać, to poprawa warunków konkurencji dla amerykańskich firm

Nie oszukujmy się – zakaz TikToka byłby korzystny równie dla amerykańskich gigantów technologicznych, takich jak Meta (Facebook, Instagram) czy Google (YouTube). TikTok przejął ogromny kawałek amerykańskiego rynku i zagroził dominacji lokalnych firm. Usunięcie takiego chińskiego konkurenta na pewno poprawi sytuację finansową amerykańskich korporacji. A to jest oczywiście zgodne z interesami gospodarczymi USA.

Ale sa też argumenty przeciw. I ja ci o nich opowiem.

  • Przede wszystkim, geopolityczna hipokryzja

Stany Zjednoczone tłumaczą się tym, że mają obawy o bezpieczeństwo danych swoich obywateli. Naprawdę? Ale czy Facebook, Instagram i Google są lepsze? Przecież amerykańskie korporacje od lat zbierają i ordynarnie wykorzystują dane użytkowników na ogromną skalę. Wielokrotnie firmy amerykańskie łamały przepisy dotyczące prywatności. Jaka jest więc różnica? Ano taka, że te dane nie trafiają do Chin, ale do amerykańskich rządowych agencji i – oczywiście – reklamodawców.

  • Drugi minus takiej decyzji, to straty finansowe dla twórców

Dla wielu Amerykanów TikTok to coś więcej niż tylko aplikacja w telefonie. To źródło dochodu. To styl życia i zarabiania pieniędzy jednocześnie. Aktorzy, influencerzy, tiktokerzy, ale też małe, lokalne firmy, wykorzystują tiktoka do budowania swojej marki oraz marketingu. Zakazanie TikToka w Stanach oznacza, że tysiące z nich stracą swoje zasięgi i społeczność. Tylko o tym politycy już głośno nie mówią.

  • trzeci minus tej sytuacji, to negatywny wpływ na wolność słowa

Zbanowanie TikToka to nie jest tylko problem technologiczny, ale też pytanie o granice wolności słowa. Czy rząd powinien w ogóle mieć prawo decydować, z jakich platform mogą korzystać obywatele, a z jakich nie mogą? Dla wielu osób, zakazanie TikToka byłoby postrzegane jako akt cenzury i nadmiernej ingerencji państwa w życie prywatne obywateli.

  • I ostatnia, czwarta niekorzyść w tym kontekście, to brak właściwej edukacji cyfrowej

Podobnie jak w przypadku Australii, zakaz TikToka nie rozwiązuje problemu uzależnienia od mediów społecznościowych. Młodzież przeniesie się na inne platformy. Ale jak już słusznie wybrzmiało to wcześniej – włądze USA mają w dupie zdrowie psychiczne swoich obywateli. Rozchodzi się tu tylko o geopolitykę.

Powoli kończmy dzisiejsze rozkminy. Za sekundkę podsumuję całość w dwóch zdaniach i też odniosę się – jak obiecałem na początku – do moich kolegów po fachu, produktowców, którzy są zatrudnieni w platformach społecznościowych.

Jeśli mój podcast przypadł ci do gustu, to zachęcam do zapisania się na newsletter na blogu bycjakmanager.pl. Polecam też swój kurs o tym jak tworzyć skuteczne CV. A teraz czas na puentę.

W całym tym zamieszaniu polityczno-publicystycznym, TikTok jest wygodnym kozłem ofiarnym. Niezwykle łatwo jest wskazać jedną platformę i obarczyć ją winą za całe zło – za uzależnianie młodzieży od smartfona, za dezinformację i geopolityczne napięcia, za handel danymi osobowymi. Ale czy naprawdę to TikTok jest problemem, czy może brak odpowiednich regulacji, dotyczących technologii jako całości?

Zakazy mogą brzmieć atrakcyjnie, bo dają złudne wrażenie społeczeństwu, że politycą robią coś z problemem. Ale czy to prawda? W Indiach TikTok został zbanowany już w 2020 roku. Chcesz znac efekt? Powstało kilka innych, lokalnych aplikacji, które bardzo szybko wypełniły tę lukę. Problem się nie rozwiązał, tylko przeniósł na inne platformy.

Jeśli już chcemy znaleźć kozły ofiarne, to ja poszukam winnych w swoim środowsku. W środowisku ludzi, którzy tworzą te aplikacje. W środowisku managerów produktów, którzy piszą wymagania biznesowe kolejnych funkcjonalności, które mają jeszcze bardziej uzależnić młodych ludzi. Gdzie byliśmy, jako ludzie ze świata IT, gdy rozwijano facebooka, instagrama i tiktoka. Przyskakliwaliśmy na LinkedIn tym, którzy te aplikacje tworzą, kiedy chwalili się kolejnymi wynikami. Jako człowiekowi z branży kierowniczej IT, jest mi wstyd. A jednocześnie jestem z siebie dumny i dziękuję sobie, że nigdy nie zatrudniłem się w żadnym facebooku, tiktoku czy snapczacie.

To tyle na dziś.

Do usłyszenia w poniedziałek za tydzień o 18.00. Od teraz, to będzie stała pora publikacji moich podcastów.

Dbaj o siebie i innych.

Cześć!