Z tego podcastu dowiesz się:
- Jak się przebranżowić w 8 krokach
- Od czego zacząć przebranżowienie
- Czy wejście do branży IT jest trudne
- W jakim wieku najlepiej się przebranżowić
- Na czym polega poszukiwanie pracy w IT
- Jak bardzo liczy się kasa
- Jakie pojęcia i terminy musisz opanować
- Po co ci certyfikaty (i które warto robić)
- Które kursy online o zarządzaniu wybrać
- Jak stworzyć CV, które działa
- Jakich kandydatów uwielbiają rekruterzy
- Co zrobić zanim zaczniesz rozsyłać CV
- W jaki sposób budować sieć kontaktów
- Dlaczego potrzebujesz silnej motywacji
- Na czym się skupić, żeby wygrać rozmowę o pracę
- Co zrobić, gdy nie przejdziesz okresu próbnego
- Czego nie publikować w mediach społecznościowych
- Jak zrobić wrażenie na twoim przyszłym pracodawcy
Podcast znajdziesz także na:
Transkrypcja podcastu
Dzień dobry. Przebranżowienie, to wydaje mi się słowo-klucz ostatnich dwóch lat, od czasów pandemii, ponieważ w tych trudnych czasach, w jakich przyszło nam egzystować, myślę że coraz więcej osób zadaje sobie pytanie, jak przebranżowić się na branżę IT, jak wejść do tej szeroko pojętej branży technologicznej. To pytanie, choć łatwo się je stawia, to już nie tak łatwo jest znaleźć na nie odpowiedź, zwłaszcza że odpowiedź nie jest taka zero-jedynkowa. Ja przebranżawiałem się już kilkukrotnie w swoim życiu. Od dłuższego czasu, od niemalże dekady mam to szczęście i także ogromną przyjemność, żeby być menadżerem w tej szeroko pojętej branży IT. A jeśli jesteś tu, drogi słuchaczu, przypadkiem lub ktoś polecił ci ten podcast, to ja tylko przypomnę, że podcast ten kieruję do szeroko pojętej branży menadżerskiej w IT, czyli do Project Managerów, Product Managerów, Product Ownerów, analityków biznesowych, czy Scrum Masterów.
Dzisiejszy temat to temat rzeka. To jest taki temat, o którym śmiało powstawały i wciąż powstają całe książki, natomiast challenge, pewne wyzwanie, które ja przed sobą postawiłem to to, aby w bardzo kompleksowy sposób, ale jednocześnie nie rozwlekle, a bardziej w pigułce opowiedzieć dziś tobie od początku do końca w ośmiu etapach, jak się przebranżowić, i jak niezależnie, w jakiej branży obecnie jesteś, wejść do tej szeroko pojętej branży IT. Świat technologii to świat bogaty, bogaty nie tylko w kompetencje, w specjalizacje, bogaty w rzeczy, które challenge’ują nas, pracowników branży IT każdego dnia. Jest to świat na tyle bogaty i na tyle chłonny w nowych specjalistów, i zapotrzebowanie jest tak ogromne, że idę o zakład i stawiam taką twardą stówę na to, że także dla ciebie w tym świecie, w tej branży technologicznej na pewno znajdzie się miejsce.
Zanim jeszcze wejdziemy w „mięcho”, i zanim powiemy sobie o tym, dlaczego przebranżowienie nie jest łatwe, zanim powiemy sobie o tym, jakie kroki, jeden po drugim warto podjąć, żeby w takim łagodnym, ale jednak pewnym stylu wejść do tej branży. Zanim powiemy sobie, jakich błędów unikać, gdy robimy swoje CV, zanim powiemy sobie o tym, jakie kursy, tudzież jakie certyfikacje zrobić, gdy będziesz chciał lub chciała się przebranżowić, to tylko przypomnę, że jeżeli treść dzisiejszego podcastu będzie niewystarczająca, bo być może wciąż będziesz mieć więcej pytań, niż odpowiedzi po dzisiejszym odsłuchu, to ja zawsze zachęcam do zapisania się na moje konsultacje jeden na jeden, na które można się zapisać przez mój blog „Być jak menadżer.pl”. I zachęcam gorąco, z czego korzysta już kilkaset osób, do zapisania się na mój newsletter, także na tej samej stronie. Ja nigdy nie spamuję, nie wykorzystuję czyjegoś imienia i adresu mailowego, żeby nim handlować i sprzedawać osobom lub firmom trzecim. Informuję tylko swoich subskrybentów o nadchodzących podcastach lub dzielę się czasami jakimiś protipami i praktycznymi wskazówkami, na które nie znalazłem miejsca w podcastach.
Przebranżowienie się nie jest rzeczą łatwą, bo gdyby tak było, to wszyscy wokół zmienialiby branżę kiedy chcą i ile chcą. Natomiast to, że mamy tutaj pewną skalę trudności tego zadania, tego przebranżowienia nie oznacza wcale, że zmiana branży nie jest dla każdego. Otóż powiedzmy to sobie głośno i szczerze, branżę może zmienić każdy i w każdym wieku. Więc jeżeli słuchasz mnie, jesteś na przykład po czterdziestce, albo po pięćdziesiątce, to pod żadnym pozorem nie zniechęcaj się do próby przebranżowienia, tylko i wyłącznie ze względu na swój wiek, ponieważ metryka oraz dotychczasowe doświadczenie nie stanowią tutaj absolutnie żadnej blokady do tego, żeby spróbować. Próbować każdy może i każdego do tego zachęcam. Także jeżeli dzisiejszy temat nie do końca cię interesuje, bo być może jesteś świeżo po zmianie branży lub w ogóle nie planujesz tego robić, to będę stokrotnie wdzięczny również jeśli podeślesz dzisiejszy epizod komuś z twojego otoczenia. Może się okazać, że wiedza i praktyczne porady z tego podcastu pomogą komuś właśnie z grona twoich znajomych, kogo znasz i wiesz, że ten ktoś chciałby wejść do branży IT. Być może to wszystko może pomóc.
Jeszcze słowem wstępu, taka instrukcja obsługi dzisiejszego podcastu, czyli co warto wiedzieć, zanim zagłębimy się w temat przebranżowienia. Podcast podzieliłem na osiem etapów, przez które prawdopodobnie przejdziesz, gdy zechcesz się przebranżowić na którąś z popularnych ról w IT. I pamiętajmy proszę, że nie ma jednej, idealnej recepty na zmianę branży. Gdyby przepytać wszystkich, którym udało się zmienić zawód w trakcie jego wykonywania, to prawdopodobnie usłyszelibyśmy tyle różnych historii, ilu osób byśmy zapytali. Ja chcę też zaznaczyć, że dzisiaj dzielę się z tobą głównie tymi poradami, jakie sam chciałbym usłyszeć lata temu, ale wtedy nie wiedziałem jeszcze kogo zapytać. Ja zmieniałem branżę kilka razy w swoim życiu. Najpierw wszedłem do szeroko pojętych mediów, ponieważ dawniej kręciło mnie dziennikarstwo muzyczne. Swoją drogą na studiach uzyskałem tytuł redaktora muzycznego. Z dziennikarstwa, co też może się wydać ciekawe, wszedłem w szeroko pojęty marketing, reklamę outdoor’ową, sprzedaż powierzchni reklamowych, ale też produkcję reklam dla telewizji i do Internetu. Wspominam o tym, ponieważ założyłem sobie, że opowiem tobie o przebranżowieniu dokładnie tak, jak ja bym podszedł do tego dzisiaj. Wszystkie rady, które zaraz usłyszysz, bardzo mocno pomogły także przebranżowić się mojej narzeczonej Tatianie, która po kilku latach pracy w branży spedycyjnej weszła do IT, jako designer, jako osoba projektująca oprogramowanie i aplikacje, nie mając wcześniej absolutnie żadnego doświadczenia w tej dziedzinie. Także ten proof of concept jest nie tylko w mojej postaci, bo mi się udało kilka razy przebranżowić, ale tutaj także w moim bliskim otoczeniu moja narzeczona też dokonała tego rzekomego cudu. Także dziś opowiemy sobie, jak to zrobić.
Jeszcze w ramach instrukcji obsługi tego podcastu, to nie chcę skupiać się na żadnej konkretnej roli w IT. Z pewnością jednak będziemy poruszać się wokół szeroko pojętego managementu, ponieważ jest to pole, w którym ja czuję się najbardziej swobodnie. Postaram się więc, żeby te praktyczne porady były jak najbardziej uniwersalne dla ciebie, niezależnie od tego, czy rozglądasz się za pracą Project managera, Product managera, Scrum Mastera, Product Ownera, czy nawet analityka biznesowego. Kolejne istotne objaśnienie to fakt, że równie dobrze o przebranżowieniu można by napisać książkę, co już wspomniałem, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, dlatego zachęcam cię, żeby nie ograniczać swoich poszukiwań tylko do mojego podcastu. Kto szuka, ten znajdzie, tak mówi pismo i zresztą tak też rapował kiedyś TEDE. Także nie poprzestawaj tylko na dzisiejszych poradach, chociaż co dodam już całkowicie nieskromnie, dzisiejszy podcast ma cię przygotować do przebranżowienia w sposób kompleksowy. Gdyby tego było mało, ponawiam prośbę, a raczej propozycję, serdecznie zapraszam do konsultacji jeden na jeden. Jeszcze ostatnia rzecz, zanim przejdziemy do pierwszego etapu przebranżowienia, chcę cię tak naprawdę uspokoić i dodać ci przede wszystkim otuchy. Każda poważna zmiana w życiu często powoduje, że w naszej głowie pojawiają się obawy, różne obawy, a może to jednak nie dla mnie, a może jestem za stary na zmianę branży, a może nie mam studiów kierunkowych i to spowoduje, że nie dostanę się do nowej branży, przecież cholera, nie znam języka angielskiego, to też częsta obawa. Nigdy nie byłem programistą i nie mam pojęcia o pisaniu kodu, nie wiem, czy wystarczy mi czasu na zmianę branży, bo pochłania mnie obecna praca i życie rodzinne, albo inna obawa, a co, jak się nie sprawdzę w nowej branży i zostanę bez pracy. Wszystkie te obawy, jeśli pojawią się w twojej głowie, są jak najbardziej słuszne. Tak wyszło, czy tego chcemy, czy nie, że człowiek jest istotą myślącą, także myślenie o negatywnych skutkach rzucenia obecnej pracy nie jest niczym złym. Zabrzmię banalnie, ale szczerze, zamartwianie się, choć zrozumiałe, absolutnie nam, a w szczególności tobie tutaj nie pomoże.
Zmiana branży to jest pewien szereg akcji, jakie musisz podjąć, żeby dojść z punktu A do punktu B na mapie swojego rozwoju zawodowego. Dlatego nawet jeśli atakują cię demony zwątpienia, to przegoń je natychmiast, ponieważ absolutnie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w każdym wieku i w każdej sytuacji zawodowej spróbować zmienić branżę i wejść do IT.
Etap I – poznaj swoją motywację i określ cel, jaki chcesz osiągnąć.
Każdy z nas może mieć inną motywację do tego, żeby zmienić branżę, i ty też na pewno taką motywację posiadasz. Najważniejsze na samym początku twojej podróży ze zmianą branży jest to, żeby odpowiedzieć sobie na głos, albo powiedzieć sobie na głos, co tak naprawdę jest dla ciebie paliwem do wprowadzenia zmian w życiu zawodowym. Zmiana specjalizacji to proces długotrwały, dlatego cholernie ważne jest, żeby twoje paliwo nie spaliło się już na początku tej drogi. Jeśli twoja motywacja okaże się za mała, to zrobisz sobie kuku podwójnie. Raz, że nie uda ci się przebranżowić i wrócisz do miejsca, z którego wystartowałeś. I dwa, zniechęcisz się do podejmowania innych zmian w przyszłości. Pamiętam, że moją największą motywacją zawsze był strach przed nudą i chęć doświadczania rzeczy nowych, rzeczy nieznanych. To właśnie ciekawość i często w parze z ambicją była moim głównym motorem napędowym za każdym razem, gdy rzucałem jedną pracę i rozpoczynałem inną. Nie wiem dlaczego, ale ja nigdy nie czułem strachu przed zmianą, przed czymś nowym. Być może twoim głównym motywatorem będzie po prostu kasa. Często od swoich słuchaczy słyszę, że chcą zmienić branżę, bo w IT są wysokie zarobki. Czy wysokie? Owszem, przynajmniej na swoim przykładzie mogę to potwierdzić, na pewno relatywnie wyższe, niż w wielu innych branżach. Aczkolwiek doświadczeni specjaliści zarabiają dobrze także poza IT. Spójrz na lekarzy, spójrz na doradców podatkowych, na radców prawnych, politycy także dobrze zarabiają. Nie trzeba mieć oleju w głowie, żeby zostać politykiem, także tu nawet nie ma korelacji z inteligencją. Ale OK, bo odchodzę od sedna sprawy. Chcę cię tylko przestrzec, że jeśli twoją główną motywacją do wejścia do IT są pieniądze, to ta motywacja może okazać się za słaba na dłuższą metę. Pieniądze motywują, owszem, ale nie wszystkich tak samo. Kilka razy w życiu robiłem rzeczy, których nie lubiłem, ponieważ dobrze mi płacili. I tak szybko jak podjąłem się tych funkcji, tak szybko z nich zrezygnowałem, bo na dłuższą metę dobrze płatna praca, której nie chcesz wykonywać, nie zrobi z ciebie szczęśliwego człowieka, a pieniądze szczęścia nie dają, a przynajmniej nie wszystkim. Mocno cię zachęcam do znalezienia co najmniej dwóch rzeczy, które motywują cię do zmiany branży. Jeśli jest to kasa, OK, aczkolwiek spróbuj znaleźć jeszcze dodatkowy motywator pozapłacowy.
Drugie ćwiczenie po określeniu swojej motywacji, które warto wykonać na początku, to obranie sobie jasnego celu i osadzenie go w czasie. Podam przykład z życia mojej narzeczonej Tatiany, której układałem plan przebranżowienia w zeszłym roku. Największą motywacją Tatiany, która pracowała wtedy jako spedytor w firmie transportowej było to, aby zostać designerem, ponieważ chciała wykonywać pracę kreatywną, ale bez ogromnej presji sprzedażowej na sobie. Praca w spedycji ją wykańczała psychicznie, bo codziennie musiała sprzedawać ładunki i organizować transport kierowcom na terenie całej Europy. Ogromna presja, praca głównie sprzedażowa, która nie rozwija cię w kreatywnych specjalnościach, tak wyglądała codzienność Tatiany. Usiedliśmy więc pewnego dnia z Tatianą przy stole, ustaliliśmy, jaka jest jej największa motywacja, a następnie zdefiniowaliśmy cel. Tym celem było, żeby w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy dostać pierwszą pracę, jako Junior Designer w firmie IT. Przy założeniu, że Tatiana nie miała absolutnie żadnej wiedzy i doświadczenia w prowadzeniu, czy tam w projektowaniu aplikacji. Czuła jedynie intuicyjnie, że ten zawód może być dla niej idealny, bo po pierwsze, jest kreatywna, a ponadto interesuje się psychologią. Dwanaście miesięcy działań podzieliliśmy na dwa etapy. Przez pierwsze sześć miesięcy Tatiana miała skupiać się tylko i wyłącznie na nauce podstaw projektowania aplikacji, samouczki, kursy online, tutoriale na YouTube, czytanie książek o projektowaniu, i tak dalej, i tak dalej. Żadnych poszukiwań pracy, ani wysyłania CV przez pierwsze pół roku. Po sześciu miesiącach natomiast mieliśmy zrobić pierwsze CV i rozpocząć aktywne poszukiwanie pracy. Koniec końców Tatianie udało się znaleźć pierwszą pracę, jako designer w dziewiątym miesiącu od dnia, gdy zaczęła uczyć się nowej specjalizacji. Podaję przykład swojej narzeczonej, żeby pokazać jak ważne jest to, aby zbudować sobie w głowie plan działania. Ktoś mądrzejszy ode mnie powiedział kiedyś, że nie mając celu, nigdzie nie dojdziesz, dlatego dla swojego komfortu i większego poczucia kontroli nad swoim losem, określ jasno motywację oraz cel, który chcesz osiągnąć. Bez tych dwóch rzeczy nie rozpoczynaj kolejnego etapu przebranżowienia.
Ale jeżeli już to ogarniesz, to zapraszam cię do etapu drugiego – gromadzenie wiedzy. Na drugim etapie zmiany branży twoja motywacja zostanie po raz pierwszy wystawiona na próbę. Po określeniu celu, jaki chcesz osiągnąć, czas bowiem już brać się poważnie do roboty. Jak do tej roboty się zabrać? Otóż zacznij od researchu, dowiedz się jak najwięcej o branży IT oraz o nowej roli, której chcesz się nauczyć, albo o kilku rolach. Dowiedz się o nich jak najwięcej, a dopiero później podejmij decyzję, która rola jest dla ciebie najbliższa. Jeśli nie masz żadnego doświadczenia w IT, to musisz najpierw poczytać o tym, być może tajemniczym jeszcze dla ciebie świecie, ale gwarantuję ci, że ta tajemnica niedługo zostanie rozwiana. Dowiedz się, jak wygląda tworzenie oprogramowania w różnych firmach, na przykład wybierz trzy swoje ulubione aplikacje, które lubisz, a następnie poczytaj, albo pooglądaj filmy w sieci, jak powstają te aplikacje. Tu zrobię pauzę i małą dygresję, bo chyba nie wspomniałem o tym na początku, jeżeli słuchasz tego podcastu na przykład robiąc cardio na siłowni, albo prowadząc samochód, to nie musisz absolutnie nic notować, bo kilka dni po publikacji podcastu na mojej stronie pojawia się też transkrypcja podcastu, więc będziesz mógł wrócić do tej audycji, ale już w formie tekstowej i sobie sczytać to, o czym dzisiaj mówiliśmy. I dalej, dowiedz się także, kim tak naprawdę w tej całej układance są programiści, kim jest menadżer produktu oraz jakie ma kompetencje, kim jest kierownik produktu, i jakie ma kompetencje, poczytaj, kim jest Scrum Master. I przede wszystkim warto wiedzieć, kim jest product designer. Dowiedz się także, jakie rozróżniamy technologie. Nie musisz znać wszystkich technologii, ale warto wiedzieć, które technologie wykorzystuje się do tworzenia aplikacji mobilnych, które do tworzenia stron internetowych. Wrzuć w Google po prostu technologie IT, albo technologie tworzenia stron i aplikacji i na pewno znajdziesz niejeden artykuł na ten temat. Musisz także wiedzieć, kim są testerzy oprogramowania oraz dlaczego dzielą się na manualnych testerów oraz testerów automatycznych, jakie są różnice między nimi. I teraz też ważna rzecz, w tym drugim etapie, gdy gromadzisz wiedzę, opanuj słownik podstawowych pojęć: back end, front end, release. Tutaj nie będzie tajemnicą, że większość pojęć pochodzi z języka angielskiego, ponieważ przyjęło się, że język angielski jest oficjalnym językiem branży IT na całym świecie. Co to jest comeet, user experience, czym jest wersjonowanie? Czym są story pointy? Czym jest estymacja? Co mamy na myśli, gdy mówimy capacity? Czym jest środowisko testowe, a czym środowisko produkcyjne? Czym są aplikacje webowe, desktopowe i natywne? Czym się różnią? Co to jest retrospektywa? Czym jest design review, demo, sprinty, albo literacje? Co to takiego product discovery, priorytetyzacja, user story, epic, agile, user flow, user gerni? Czym jest mockup? Jeżeli większość z tych pojęć jest ci nieznana, naprawdę nie przerażaj się, to są fundamentalne rzeczy, od których warto zacząć. Już sprawdzając ten słownik pojęć, będziesz powolutku zyskiwać ogólną, taką fundamentalną wiedzę na temat tej branży.
Kiedy rozeznasz się już, kto jest kto w firmie IT i ogarniesz ten podstawowy słownik pojęć, to warto pochylić się nad metodami wytwarzania oprogramowania, ponieważ one też są pewnym trzonem wielu zespołów deweloperskich. Tutaj zachęcam, żeby poczytać o metodykach zwinnych, takich jak Agile, Scrum, Kanban. Agile Scrum i Kanban to są dwie najczęściej spotykane metodyki. Podaruj sobie na razie SAFE, czyli Scaled Agile Framework, to jest dość skomplikowana metodyka, popularna w dużych organizacjach, ale gwarantuję, że jako osoba początkująca, masz prawo jej nie znać. Poczytaj koniecznie o tak zwanym manifeście Agile, bo to na bazie manifestu Agile powstały metodyki zwinne zarządzania. To jest coś jak Biblia, takie źródło prawdy dla wyznawców zwinnego podejścia.
Przejdź skrupulatnie i sumiennie przez etap drugi, gdzie gromadzisz wiedzę, a następnie wskakuj do etapu trzeciego. Czyli zaczynamy poszerzać wiedzę i doświadczenie poprzez uczestnictwo w kursach, szkoleniach lub szkoleniach certyfikacyjnych. Żeby było jasne, ja nie jestem fanem zdobywania certyfikatów dla samego ich zdobywania. Spotykałem już ludzi z kilkunastoma certyfikatami, głównie gdy prowadziłem rekrutację do swoich zespołów, którzy jednak nie obronili się w czasie rozmowy na stanowisko menadżerskie. Także certyfikat, nawet najbardziej prestiżowy niczego tobie nie zagwarantuje. Niemniej jednak z samych kursów można wyciągnąć dla siebie naprawdę dużo praktycznej wiedzy oraz spojrzeć na różne zagadnienia z wielu perspektyw. To co ja zaproponowałem swojej narzeczonej na tym etapie, na etapie trzecim przebranżowienia, a co jej bardzo pomogło w dalszym przebranżowieniu, to poszukanie dla siebie kursów związanych bezpośrednio z rolą, na którą chcesz się przebranżowić. Często dostaję pytanie na skrzynkę prywatną lub też w komentarzach pod moimi podcastami: „hej Mariusz, czy możesz polecić jakieś kursy o zarządzaniu, jakieś kursy online”. Otóż chciałbym, ale istnieje co najmniej jeden powód, przez który raczej tego nie robię, w sensie nie polecam żadnych kursów online. Po pierwsze, prośba ta dotyczy najczęściej kursów z podstaw zarządzania, a ja tych podstaw uczyłem się bardzo dawno temu, jeszcze zanim serwis Udemy, albo poradniki na YouTube stały się popularne. I od tamtego czasu bardzo wiele się zmieniło, nie tylko w samej branży, ale też co chwilę powstają nowe kursy online, nowe strony z kursami. Nie śledzę tego, jakie są kursy teraz dobre o podstawach zarządzania, ponieważ jest to daleko za mną. Z drugiej strony nie chcę tobie polecać kursów, przez które sam obecnie przechodzę, ponieważ te kursy nie nauczą cię podstaw. Zresztą ostatnio dość mocno doszkalam się w budowaniu i egzekwowaniu strategii korporacyjnej, relacjach inwestorskich, i tak dalej, czyli uczę się czegoś, co na twojej obecnej lub przyszłej drodze produktowej na razie ci nie pomoże. To, co ostatecznie mógłbym polecić, to kilka naprawdę mocnych pozycji książkowych, ale literaturę menadżerską zostawiam już na osobny podcast, bo o książkach można naprawdę bardzo długo rozmawiać. Także poszukaj w ramach tego trzeciego etapu dla siebie ciekawych kursów online związanych z twoją rolą. Jeśli chcesz zarządzać produktem, to szukaj po frazie product management. Jeśli chcesz pomagać, czy tam wspierać zespół deweloperski jako Scrum Master, to szukaj po nazwie roli, albo po frazie Agile Scrum, albo po prostu Scrum. Jeśli chcesz zostać kierownikiem produktu, to szukaj po frazie product management. Zapytasz może, ile tych kursów trzeba zrobić, żeby się przygotować do tych rozmów kwalifikacyjnych. I tutaj polecam mieć naprawdę elastyczne podejście do sprawy, każdy z nas przyswaja wiedzę w innym tempie, każdy ma mniej lub więcej czasu prywatnego, w którym może sobie pozwolić na robienie kursów. Każdy też posiada mniejszą lub większą obecną wiedzę o zarządzaniu, stąd nie wszystkie kursy będą odpowiednie dla wszystkich w podobnym czasie. Ogólną zasadę przyjąłbym taką, zrób tyle kursów, ile czujesz, że musisz zrobić, tak najbardziej ogólnie. Im bardziej zaciekawi cię to, czego będziesz się uczyć, tym lepiej. Bo to może zwiastować najfajniejszy stan w trakcie zmiany branży, że widzisz w tej nowej rzeczywistości zawodowej dla siebie coś, co potencjalnie może stać się twoją największą pasją. Jeśli bardzo palisz się do zrobienia jakiegoś certyfikatu, to pamiętaj proszę o dwóch rzeczach, żaden certyfikat nie sprawi, że dostaniesz robotę w branży, chociaż sam proces robienia certyfikatu dostarczy tobie być może dużą dawkę przydatnej wiedzy, którą możesz potem wykorzystać w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej. I druga sprawa, jeśli chcesz już robić certyfikat, to nie zabieraj się za jakieś zaawansowane tematy, ale poszukaj takiego certyfikatu, który jest najbliższy twojej roli. Gdy ja stawiałem pierwsze kroki w branży jako Product Owner, to zrobiłem sobie certyfikat SPOAC, Scrum Product Owner Accredited Certification. Nie potrzebowałem tego jakoś szczególnie, ale jeden z klientów z Wielkiej Brytanii kiedyś badał moje kompetencje i zadał pytanie o wykształcenie kierunkowe. Ja nie mam studiów menadżerskich, dlatego zawsze kładę akcent na certyfikaty, jakie robiłem. Aczkolwiek pamiętaj, że w większości przypadków nikogo nie będzie interesowało, jakie masz certyfikaty, dlatego jeśli już je robisz, to rób je przede wszystkim dla siebie i dla swojego lepszego samopoczucia, jeśli to oczywiście poprawia ci humor. Nie będę też polecał ci konkretnych certyfikatów, ponieważ nie wiem, w jaką rolę chcesz wskoczyć w najbliższej przyszłości. W razie potrzeby, znów odbijam, zapraszam na konsultacje, możemy zwalidować, do której roli predyspozycjami byś najbardziej pasował.
Podsumowując, etap trzeci warto zakończyć wtedy, gdy wewnętrznie czujesz, że masz opanowane, w teorii oczywiście, podstawowe rzeczy związane z twoją przyszłą rolą. Wymagane kompetencje, zakres obowiązków, jaki cię w przyszłości czeka, masz już swoje ulubione źródła, z których czerpiesz wiedzę, strony internetowe, magazyny branżowe, obserwujesz już kilka, albo kilkanaście osób w mediach społecznościowych, które publikują treści o zarządzaniu. Jeśli śledzisz mój podcast, to ten punkt już możesz odhaczyć. W trzecim etapie chodzi przede wszystkim o to, żebyś poczuł tę rolę, i żeby zacząć się z tą rolą utożsamiać, a kiedy już to osiągniesz, to wskakuj czym prędzej do kolejnego etapu.
Etap IV – tworzysz swoje pierwsze CV dla nowej roli. Były takie czasy w mojej karierze, gdzie miesięcznie analizowałem od trzydziestu do nawet sześćdziesięciu CV, które nadsyłali kandydaci na stanowiska Product Owner, Product Manager, albo menadżer produktu. Nie ma jednej prostej reguły na to, jak sprawić, żeby właśnie twoje CV wpadło w oko rekruterowi. Ale istnieje jeden prosty sposób, żeby twoje CV z pewnością spieprzyć, stworzyć dokument, który będzie kompletnie nieczytelny lub bardzo słabo czytelny. Jeśli twoje CV jest nieczytelne, to gratuluję zawodowego zepsucia swojej szansy. I właśnie z tego powodu odrzuciłem w życiu najwięcej CV, które uznałem za nieczytelne. To może być tylko moja fanaberia, aczkolwiek przy okazji tego etapu przebranżowienia, w którym musisz przygotować swoją wizytówkę, czyli CV chciałbym ci opowiedzieć, jakich błędów warto unikać. Przede wszystkim twoje CV to nie jest twoja autobiografia. Nie pisz tam wszystkiego i nie opisuj szczegółowo swojej kariery zawodowej, jeśli nie ma to większego związku z rolą, na którą aplikujesz. Podam przykład, pamiętam CV jednego człowieka na stanowisko juniorskie, kandydat nie miał sporego doświadczenia, dlatego wypisał praktycznie wszystkie dorywcze prace, jakie wykonywał w czasie studiów: praca na zmywaku, sprzątanie biur, rozwożenie jedzenia zamawianego przez Pyszne.pl, wpisał nawet pracę w warzywniaku u swojego ojca. Wyobraź sobie, że czyta to rekruter szukający menadżera projektu i myśli sobie: „OK, ale co to ma u licha w ogóle wspólnego z zarządzaniem”. Stąd takie CV często z automatu trafiają do kosza. Nie dlatego że rekruter jest brutalem, ale rynek pracy jest brutalny. Gdy przeglądałem CV tego człowieka, to dopiero po dłuższej chwili wczytałem się, że w czasie prac dorywczych uczęszczał na warsztaty z zarządzania, że jest aktywnym uczestnikiem spotkań branżowych ze specjalistami z IT, że kończy studia z zarządzania, a nawet że jego ogromną pasją jest organizowanie imprez studenckich. A organizacja imprez już wymaga pewnych umiejętności kierowania projektem. To, co najważniejsze zostało schowane w CV pod grubą warstwą „lania wody” o rzeczach, które kandydat mógł spokojnie wywalić ze swojego CV.
Dlatego jeszcze zanim siądziesz do pisania CV, odpowiedz sobie na pytanie, co takiego zrobiłeś w ostatnich latach, co nawet luźno, nawet czysto teoretycznie może być związane z rolą, na którą aplikujesz. I druga sprawa, chyba coraz bardziej kontrowersyjna, to zdjęcie. Z jednej strony mamy duże korporacje przesiąknięte poprawnością polityczną, które twierdzą, że zdjęcia nie powinno się dołączać, żeby każdy kandydat i kandydatka mogli zostać ocenieni całkowicie obiektywnie i bez żadnych uprzedzeń. Z drugiej strony mamy takich oldschool’owców, jak ja, którzy twierdzą, że sposób zrobienia zdjęcia tak naprawdę wiele nam mówi o czyjejś prezencji, motywacji, aparycji oczywiście. Dlatego ja jeszcze nie zmieniam swojego zdania na te bardziej poprawne politycznie i wciąż twierdzę, że CV ze zdjęciem wygląda po prostu lepiej. A co do samego zdjęcia, skoro już o nim mowa, to zasady są proste. Fotka nie musi być sztywna, jak nieboszczyk w kostnicy, to jest pierwsza zasada, zapamiętaj ją dobrze. Ja zachęcam do zrobienia sobie zwykłego zdjęcia w T-shircie, albo koszuli, byle nie białej koszuli, bo to nie jest zdjęcie komunijne, najlepiej T-shirt jednokolorowy. Najważniejsze to, żeby mieć pogodny wyraz twarzy, nie trzeba szczerzyć zębów od ucha do ucha, ale nie możemy też wyglądać na smutnych, przede wszystkim luz i taka fajna, pozytywna atmosfera, pozytywna energia. Zdjęcia najlepiej wykadrować do samej twarzy i części tułowia, żeby przyciągnęło wzrok osoby czytającej CV. Zdjęcie całej sylwetki uważam za duży błąd, bo to nie jest album wakacyjny, to nie jest Tinder, także pozostańmy przy twarzy, schludnym, profesjonalnym wyglądzie, ale jednak bez napinki, bez żadnych krawatów, czy garniturów. Oczywiście jak masz fotkę w garniaku lub w innym oficjalnym outficie, to nie chcę tego kompletnie banować, takie CV też przechodzą. Ale ja dzisiaj tłumaczę jedynie, co moim zdaniem pozytywnie wpłynie na konwersję twojego CV na stanowisko juniorskie i sprawi, że będzie ono jeszcze bardziej skuteczne.
Jak poukładać treści w swoim CV? Jaki wybrać layout? Co umieścić na górze, co w środku, co na dole dokumentu? To są pytania o tajemniczej treści, które często stawiacie. Tutaj sprawa zaczyna nam się komplikować, ponieważ to jaki układ zastosujesz, zależy od tego, jakie masz doświadczenie oraz co i dlaczego chcesz w swoim CV wpisać. Przede wszystkim zastanów się, jakie są twoje silne strony, albo inaczej, czym potencjalnie możesz pochwalić się firmie, do której będziesz aplikować. Sprawa nie jest oczywiście łatwa, zwłaszcza gdy nie masz dużego doświadczenia. Zanim stwierdzisz, że tego doświadczenia brak, upewnij się, czy na pewno tego doświadczenia nie masz. Pozwól, że wytłumaczę, o co chodzi, jak to zrobić. Spójrz jeszcze raz na swoją historię pracy i spróbuj obrócić swoje dotychczasowe doświadczenie na swoją korzyść. Podam ci przykład, i znów gdy moja narzeczona przebranżawiała się ze spedycji na bycie product designerem, to przy doświadczeniu spedytora napisała, że co prawda nie ma to wiele wspólnego z designem, ale po pierwsze, zdobyła dzięki temu doświadczenie w bezpośredniej pracy z klientami. Dwa, potrafi pracować pod presją deadlinów i goniących terminów. Trzy, ma wiedzę branżową o rynku transportowym, i cztery, pracowała w środowisku międzynarodowym. Jest jeszcze nawet dodatkowy, piąty plus tego, rozumie na czym polega biznes, i dlaczego realizacja celów strategicznych firmy, w której się pracuje, jest taka ważna. No i patrz, niby doświadczenie spoza branży IT, spedycja, a tu znaleźliśmy pięć rzeczy, które można podciągnąć pod IT. Bo to są pewne umiejętności uniwersalne, o których też warto poinformować, warto się sprzedać w ten sposób swojemu przyszłemu pracodawcy, że nie posiadasz wszystkich skillów, ale pewne, uniwersalne umiejętności już zdobyłeś.
I spójrz, łączymy takie kropki, zdobyte doświadczenie zawsze możemy zaprezentować tak, żeby to wyszło na naszą korzyść. Bo to doświadczenie może nam się przydawać także na innych polach zawodowych. Oczywiście wypunktowaliśmy wszystkie te rzeczy w CV mojej narzeczonej, żeby zwrócić uwagę rekrutera na pozytywne aspekty takiego rzekomego braku doświadczenia. Zawsze polecam swoim podopiecznym w czasie konsultacji, żeby napisali chociaż jeden akapit o sobie, coś co zainteresuje osobę czytającą, a co niekoniecznie związane jest z pracą. A bardziej pokaże ciebie, jako interesującą osobę. To może być na przykład pięć faktów o mnie, w sensie o tobie, a nie o mnie, albo trzy rzeczy, bez których nie mogę żyć, na przykład długie seanse w kinie, sushi i książki o zarządzaniu. Już dawno odeszliśmy w branży od utartych wzorów na to, jak powinno wyglądać idealne CV. Idealne CV ma po prostu pokazać ciebie, jako fajną, interesującą osobę, osobę, która chce się rozwijać i czuje zamiłowanie do roli, w której chce się wkrótce znaleźć. Wykorzystaj górną część CV na ładne zdjęcie, dane kontaktowe, e-mail oraz numer telefonu. Unikaj proszę pisania całego adresu zamieszkania, bo to nie ma znaczenia, wystarczy napisać miasto, z którego pochodzisz lub w którym mieszkasz oraz poświęć też tą górną część CV na kilka słów o sobie. Jeśli właśnie zmieniasz branżę, napisz o tym wprost, opisz w dwóch zdaniach, jaka jest twoja motywacja. Im więcej pewności, ale także szczerości wypłynie z takiego dokumentu, tym lepiej dla ciebie. Nie próbuj ściemniać. Jeśli naprawdę zależy ci na zmianie branży, bo czujesz, że w nowej roli wykorzystasz lepiej swój ogromny potencjał, to po prostu zakomunikuj to rekruterom. Firmy uwielbiają ludzi z pasją, ale także ze świadomością własnego rozwoju, nawet gdy te osoby nie mają jeszcze sporego doświadczenia. Część środkowa CV może być nieco bardziej kłopotliwa, ponieważ tutaj musisz już udowodnić, że swoją osobą wniesiesz potencjalną wartość do firmy, jeśli cię zatrudnią. I chyba większość osób w środkowej części umieszcza doświadczenie, albo czasem nazywają to historią pracy. Natomiast ta reguła nie zawsze będzie skuteczna. Kiedy nie będzie skuteczna? Gdy tak naprawdę tego doświadczenia masz jeszcze niewiele i nie bardzo jest tam o czym pisać. W takim wypadku jako swoje doświadczenie potraktuj wszystkie inne aktywności, które jeśli czujesz tak wewnętrznie, zbliżyłyby cię do nowej roli: kursy, udziały w warsztatach, przeczytane książki o zarządzaniu, uczestnictwo w różnego rodzaju eventach branżowych, konferencjach, w rozmowach panelowych. To również jest zdobywanie doświadczenia, którym dzielą się z tobą tak naprawdę specjaliści właśnie na takich eventach. A może masz w zanadrzu jakieś projekty robione na boku, jako freelancer w domowym zaciszu, na przykład dla swojej rodziny, albo dla swoich znajomych coś ogarniałeś. Pamiętaj, że w tej części rekruter chce dowiedzieć się, dlaczego to właśnie ciebie warto zaprosić do dalszego etapu, ponieważ właśnie o to idzie walka. Nie o dostanie roboty, bo nawet najlepsze CV ci tego nie załatwi, ale chodzi o to, żebyś na tym etapie wysyłania CV dostał szansę na rozmowę w cztery oczy. Bo dzięki dostaniu się do kolejnego etapu możesz wtedy udowodnić swoją wartość przed pracownikami tejże firmy.
Jeśli uznasz, że twoje klasyczne doświadczenie, mam na myśli pracę dla kogoś, jest mniej atrakcyjne od innych aktywności, to wtedy doświadczenie pracy dla kogoś umieść dopiero za, czy tam pod tymi innymi aktywnościami, o których mówiliśmy, jak udział w różnych konferencjach, czy warsztatach. Przy okazji polecam korzystać ci z gotowych, darmowych szablonów CV, wystarczy tylko przeedytować je po swojemu. To nie jest reklama, o czym teraz powiem, ale bardzo przydatnym narzędziem jest strona Canva.com, gdzie możesz znaleźć i edytować setki różnych wzorów CV, super przydatna rzecz. I w zależności od tego, jaki szablon dla siebie wybierzesz, to osobiście jestem ogromnym fanem takiego layoutu, gdzie obok treści głównych takich jak doświadczenie znajduje się boczny listing, na przykład po prawej stronie dokumentu, a na tym bocznym listingu możesz umieścić dodatkowe informacje o sobie. Polecam wykorzystać taką przestrzeń w CV i wypisać od myślników, czy tam kropek, gwiazdek, jakkolwiek swoje umiejętności. Przypominam też, jeśli ciężko się bronić doświadczeniem, to sięgamy po inną broń. I tą bronią mogą być umiejętności, które już posiadasz pomimo niewielkiego doświadczenia. To co ja zawsze także robię i uważam za dobrą praktykę, to rozdzielenie umiejętności na miękkie oraz profesjonalne. Przykładowo piszę więc najpierw social skills, i wypisuję między innymi: bardzo dobra komunikacja, umiejętność pracy pod presją czasu, samodoskonalę się w oparciu o feedback zespołu, posiadam samodyscyplinę, mam dobrą organizację pracy, i tak dalej, i tak dalej. Następnie piszę professional skills i wypisuję przykładowo: znajomość metodyk Agile, zarządzanie cyklem życia produktu, definiowanie i analizowanie metryk, umiejętność pracy w oparciu o KPI, albo o KR, tworzenie roadmap produktowych, przekuwanie wizji i strategii firmy w inicjatywę dla zespołów, i tak dalej, i tak dalej. Zastanów się, jakie ty masz umiejętności miękkie oraz twarde i wypisz je osobno, dzięki czemu ta sekcja jakby w twoim CV będzie dużo bardziej czytelna.
Również gdzieś na bocznym listingu, może to być nawet zaraz pod umiejętnościami, umieściłbym szalenie ważne informacje, które nie wiedzieć czemu, często są traktowane przez kandydatów jako zbędny dodatek. Mianowicie mówimy o hobby lub zainteresowaniach. Bardzo często spotykam się z tym, że kandydaci wpisują tutaj dwie, trzy rzeczy bardzo ogólne, które sprawiają im frajdę, na przykład pływanie, muzyka, książki. To jest w ogóle klasyk. I niby wszystko jest OK, ale nie jest. Dlaczego ta sekcja jest taka ważna? Dlatego że to niemal jedyne miejsce, poza akapitem o tobie u góry CV, gdzie w rzeczywistości rekruter, jako osoba czytająca dokument może dowiedzieć się więcej o tym, jaką ty jesteś osobą w życiu prywatnym, jaką masz osobowość. A że spędzamy sporą część swojego życia w pracy, to rekruterzy i członkowie zespołu chcieliby wiedzieć trochę więcej na twój temat. Im ciekawszą osobą się zaprezentujesz na tym etapie, tym lepsze rezultaty osiągniesz w czasie rozsyłania swojego CV. Jak zaprezentować się ciekawiej w CV? Jeśli piszesz o zainteresowaniach, to spróbuj je opisać bardziej szczegółowo. Jeśli na przykład lubisz książki, to jakie, kryminały, powieści, literaturę o rozwoju osobistym. A jeśli interesujesz się muzyką, to znów jaką? Brzmienia z południowej Afryki, jazz z Nowego Orleanu z lat 70., a może muzyka elektroniczna pochodząca z Wielkiej Brytanii. Podobnie z filmami, wspomnij jakie gatunki filmów lubisz, czarna komedia, a może familijne, co ci bardziej leży. W ten sposób poprawiasz ogólne wyobrażenie o tobie u osoby, która czyta taki opis. Gdzieś z tyłu głowy koduje się takiej osobie, że możesz być naprawdę ciekawą, naprawdę barwną i wartą poznania osobą, a nawet osobowością. Praktycznie w każdym CV znajdziemy również sekcję „edukacja”. Ja zawsze umieszczam informację o wykształceniu w dolnej, ostatniej części CV, ale potrafię sobie wyobrazić zawody, gdzie edukacja byłaby wypozycjonowana nieco wyżej, na przykład prawnicy, lekarze. To takie zawody, gdzie twarda wiedza i ścieżka edukacyjna odgrywa dość dużą rolę. Mała uwaga, naprawdę nie musisz opisywać całej drogi edukacyjnej od podstawówki, mało kogo to interesuje. Wystarczy, że wspomnisz o swojej ostatniej uczelni wyższej, i to wystarczy, chyba że twoja szkoła średnia należy do grupy jakichś super elitarnych placówek, to można dodać także nazwę szkoły średniej, oczywiście bez dokładnego adresu, miasto w zupełności wystarczy. I tym sposobem dojechaliśmy do końca czwartego etapu przebranżowienia. Jeszcze jedna ogólna uwaga do CV, spróbuj sprawić, żeby ten dokument był przejrzysty i czytelny, a najlepiej wyślij go do kilku swoich znajomych i zapytaj ich o opinię, zanim zaczniesz rozsyłać CV do firm.
A skoro już o wysyłaniu CV mowa, to możemy zaparkować jeszcze ten temat na boku, ponieważ wcześniej, zanim zaczniemy wysyłać CV, przed tobą jeszcze jeden etap, etap V przebranżowienia. Etap V – przygotuj grunt, zanim roześlesz CV. Wierzę, że wiele z tych informacji, które zaraz usłyszysz już wiesz. Niemniej jednak chciałbym je wypowiedzieć na głos, żeby na pewno wybrzmiały. Przede wszystkim bardzo często rekruterzy oraz osoby czytające twoje CV będą szukać o tobie informacji w sieci, zgoogle’ują twoje nazwisko, zajrzą na twojego Facebooka, przejrzą twój profil na LinkedIn, sprawdzą, czy prowadzisz TikToka, i tak dalej, i tak dalej. Nazwij to stalkingiem, jak chcesz, ale fachowa nazwa tej czynności, to research. Wiadomo, że warto być sobą i nie udawać kogoś innego w mediach społecznościowych, bo i po co, ale jeśli bycie tobą oznaczałoby pozowanie do zdjęć po całonocnym upojeniu i upodleniu się alkoholem. Jeśli bycie tobą oznaczałoby palenie jointów w miejscach publicznych i afiszowanie się z tym na zdjęciu profilowym. Jeśli bycie tobą oznaczałoby pisanie wulgarnych komentarzy na profilach osób trzecich, to wszystkie te oraz podobne do tych incydenty po prostu wywal ze swoich mediów społecznościowych. Liczmy się z tym, że to jak nas widzą, tak nas piszą, dlatego pierwsze wrażenie jest szczególnie ważne.
Druga sprawa, to odśwież swój profil na LinkedIn. Wpisz dotychczasowe doświadczenie, poproś swoich znajomych, żeby przeklikali twoje umiejętności na LinkedIn, jak też zostawili swoje rekomendacje. Jeśli nie wiesz, o czym mówię, to może oznaczać, że nie wiesz, jak działa serwis LinkedIn, także jako zadanie domowe polecam spędzić na tym portalu trochę czasu i rozeznać się, jak to wygląda i jak działa, ponieważ ten serwis jest turbo popularny wśród rekruterów. Podsumowując, zadbaj o swój wizerunek w sieci, zanim jeszcze zaczniesz rozsyłać CV. Ale to nie wszystko. Coś, co mogę tobie jeszcze polecić w ramach piątego etapu, to budowanie już swojej sieci kontaktów, zwłaszcza na wspomnianym przed chwilą LinkedIn. Powchodź na fora dyskusyjne, zacznij obserwować ludzi z branży, innych menadżerów, którzy publikują posty na LinkedIn, śmiało też możesz przeklikać mój LinkedIn i zobaczyć, jacy ludzie na moim profilu się wypowiadają. Jeśli słuchasz tego podcastu, to już jest dobry znak, że działasz w tym kierunku, żeby wgryzać się powoli w tą branżę i tak trzymać, ja trzymam mega mocno kciuki za ciebie i za twoje przebranżowienie.
A teraz jeszcze jeden protip, o którym nie każdy wie, a gwarantuję ci, że może tobie pomóc później. Kiedy już uzupełnisz swój profil na LinkedIn, to pozapraszaj do swojej sieci kontaktów jak najwięcej rekruterów i rekruterek z IT. Później gdy będziesz publikować post, że szukasz pracy, taka informacja od razu dotrze do większej liczby rekruterów, do części z nich i możesz tym samym jakby zwiększyć swoje szanse na znalezienie pracy. Najlepiej zrobić to w ten sposób, gdy doda cię do sieci kontaktów jedna rekruterka, bądź rekruter, to możesz sobie zobaczyć wtedy sieć kontaktów tejże osoby. Przeklikaj profil tego rekrutera, przeklikaj znajomych tego rekrutera lub rekruterki na LinkedIn, a dzięki temu dotrzesz do kolejnych rekruterek, które na pewno pojawią się w sieci kontaktów tejże osoby. Podobnie z menadżerami, zapraszaj do swojej sieci kontaktów wszystkich menadżerów IT, którzy mogą być potencjalnie zainteresowani w przyszłości nawiązaniem z tobą współpracy.
Porozmawiaj z przyjaciółmi i znajomymi, to także punkt, o którym chcę teraz wspomnieć, zanim zaczniemy jeszcze wysyłać CV. Nie uwierzysz, jak imponującym źródłem wiedzy wszelakiej mogą być znajomi i przyjaciele z twojego najbliższego otoczenia. Zanim zaczniesz rozsyłać swoje CV gdziekolwiek, rzuć temat w gronie swoich znajomków, że zamierzasz zmienić wkrótce branżę. Może się okazać, że znajomy znajomego, który ma kuzyna, który pracuje w IT, szuka właśnie kogoś do pomocy i ewentualnie mógłby z tobą porozmawiać. Życie jest naprawdę pełne zbiegów okoliczności. Bardzo lubię powiedzenie, że jeśli chcesz pomóc swojemu szczęściu, to musisz tworzyć sytuację. A rozsiewanie informacji w gronie znajomków o tym, że aktywnie szukasz pracy w IT może, ale nie musi wpłynąć na twoje dalsze losy w najbardziej nieoczekiwany sposób. Najważniejsze żeby tworzyć wokół siebie dobrą atmosferę i aktywizować wręcz swoje kontakty gdziekolwiek tylko się da.
Kolejny punkt na tym etapie, to zrób listę firm, do których wyślesz wkrótce CV. I teraz skup się, lista może być długa lub krótka, to już zależy od ciebie. Nie ograniczaj się tylko do firm, których ogłoszenia zostały umieszczone w sieci. Istnieje sporo firm, które szukają menadżerów do organizacji, a nie pod konkretny projekt. A najczęściej ogłoszenia na popularnych portalach dotyczą konkretnych projektów. Jeśli kojarzysz firmy IT, o których wiesz, że istnieją, o których znasz dobre opinie, to śmiało dodaj także te firmy do swojej listy. Może się zdarzyć, że zaaplikujesz do firmy, która na przykład nie zdążyła jeszcze wystawić swojego ogłoszenia, masz wtedy szansę dostać się na rozmowę kwalifikacyjną, zanim zrobią to inni. I kiedy zrobisz już listę firm, które cię interesują, to rzuć jeszcze raz okiem na swoje CV i pomyśl, że może by jakoś usprawnić to CV, że to co masz wypisane tak naprawdę w swoim CV lepiej rymowało się z tymi organizacjami, które już masz na swojej liście. Najlepszym, ale też czasochłonnym manewrem jest dostosowywanie treści CV do każdego jednego stanowiska, na które aplikujesz. Przykładowo, jeśli to rola Scrum Mastera, to naturalnym byłoby, jeśli w CV umieścisz więcej słów kluczowych, takich jak scrum, Agile, metodyki zwinne, iteracje, wsparcie planowania, Agile coaching, ewangelista zwinnego podejścia, i tak dalej, i tak dalej.
Dochodzimy teraz do kolejnego, najtrudniejszego chyba etapu w trakcie przebranżawiania, mianowicie etap VI – aktywnie szukasz pracy, aż do skutku! Dlaczego to jest jeden z najtrudniejszych etapów? Ponieważ zazwyczaj trwa najdłużej, kosztuje nie tylko dużo czasu, ale także energii oraz emocji, nierzadko negatywnych emocji, takich jak smutek, czy rozczarowanie brakiem ofert, brakiem rozmów. Pamiętasz, jak wspominaliśmy wcześniej o motywacji i o tym, że musi być ona niezwykle silna, żeby się przebranżowić? I to właśnie na tym etapie twoja motywacja zostanie wystawiona na próbę. Wiele razy usłyszysz, że ci dziękują, bo nie masz doświadczenia. Wiele razy w ogóle nikt do ciebie nie oddzwoni, wiele razy poczujesz się niepewnie. Na tym etapie muszą zajść dwie najważniejsze rzeczy, żeby sprawy potoczyły się we właściwym kierunku. Pierwsza rzecz, nie możesz stracić wiary w siebie. Nawet jeśli świat będzie robił tobie pod górkę, ale pamiętaj, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. I druga rzecz, musisz analizować feedback, jaki dostajesz i na bieżąco się doskonalić. Sam proces poszukiwania pracy w IT to także proces nabywania doświadczenia. Jeśli nie nauczysz się wyciągać wniosków na bieżąco i nie będziesz się doskonalić, to nawet przez lata możesz nie otrzymać żadnej propozycji pracy, dlatego skup się, wyłącz negatywne emocje i przejdźmy do działania.
Aktywne poszukiwanie pracy prowadzi się na kilku polach jednocześnie. Z jednej strony atakujesz media społecznościowe, dodaj post na LinkedIn, na Facebook’u, na różnych forach menadżerskich. Opisz krótko swoją historię oraz swoją motywację do przebranżowienia się. Na każdym kroku podkreślaj swoje zalety, ale też to, że pomimo niewielkiego doświadczenia wniósłbyś ogromną wartość do nowego zespołu oraz projektu. Staraj się przy tym rozsiewać dużo pozytywnej energii, to jest super ważne, bo to zawsze działa na plus. Nie tylko rekruterzy, ale większość z nas, ty pewnie także lubimy otaczać się pozytywnymi ludźmi. I pamiętaj, tam gdzie nie masz doświadczenia, nadrabiaj ambitną postawą i pogodnym samopoczuciem. To naprawdę procentuje. W mediach społecznościowych staraj się zagajać do różnych osób, komentować posty rekruterów, włączać się w dyskusje o zarządzaniu, i tak dalej, i tak dalej. Twoja aktywność, nawet jeśli tego nie widzisz czarno na białym ma wpływ na proces twojego przebranżowienia. Ogromną zaletą będzie również jeśli przełamiesz swoją nieśmiałość, jeśli jesteś nieśmiałą osobą i nagrasz krótkie wideo. W takim jednominutowym filmie przedstaw się, opowiedz krótko o tym, dlaczego zmieniasz branżę, jakie korzyści ze współpracy z tobą będzie miał twój przyszły pracodawca i zespół. Rekruterzy kochają kreatywnych ludzi. Nagranie krótkiego filmu to jest domena właśnie ludzi kreatywnych. Takie krótkie video CV mojej narzeczonej Tatiany obejrzało 10 tysięcy osób na LinkedIn, a polubiło je ponad 600 użytkowników. Ja zaznaczę, że to był dopiero pierwszy miesiąc obecności Tatiany na LinkedIn, także nie miała jeszcze bogatej sieci kontaktów. I dzięki takiemu filmowi do Tatiany zgłosiła się rekruterka, która pomogła jej potem realnie w znalezieniu pierwszej pracy w roli designerki.
Z drugiej strony, poza mediami społecznościowymi należy rozsyłać CV do firm z własnej inicjatywy. Mówiliśmy już wcześniej o tym, żeby przygotować listę firm, do których chcesz rozesłać CV. I teraz zatrzymajmy się tutaj na chwilę, bo to jest super ważne. Najczęstszym błędem, o którym słyszałem, jakie popełniają osoby poszukujące pracy, jest rozsyłanie niemalże hurtowo swojego CV wszędzie tam, gdzie tylko można. Pod żadnym, absolutnie żadnym pozorem tak tego nie rób, a to dlatego że jak roześlesz CV przykładowo do 20 firm i nie dostaniesz żadnego zaproszenia na rozmowę, to spalisz sobie od razu wejście do tych dwudziestu firm. A teraz przemyśl proszę pomysł, który ja chcę tobie sprzedać i ożenić cię z takim podejściem. Nie twierdzę, że to jest idealne podejście, ale po latach doświadczeń kilka razy mi pomogło w skutecznej zmianie miejsca pracy. Ze swojej listy firm wybierz maksymalnie 3 i najlepiej niech to nie będą jakby twoje firmy pierwszego kontaktu, w sensie nie te firmy, które najbardziej przypadły ci do gustu, ale takie 3 firmy, do których drogi słuchaczu, wysłałbyś CV w najdalszej kolejności. I właśnie od tych trzech firm zaczynasz swoją przygodę z wysyłaniem CV. Do tych firm wysyłasz swoją aplikację w pierwszej kolejności. No i co dalej? Dalej czekasz, czekamy. A ile czekasz? Przyjmijmy umownie, że czekasz maksymalnie dwa tygodnie, aż dostaniesz informację zwrotną. Załóżmy, że wszystkie firmy ci odmówiły, w tym miejscu najważniejsze jest, żeby otrzymać feedback. Każda informacja zwrotna będzie tutaj dla ciebie na wagę złota, bo chodzi o to, żeby wiedzieć, co należy poprawić, nad czym popracować przed aplikowaniem do kolejnych miejsc. Ale zaraz, ktoś powie: „dostałem feedback, że brakuje mi doświadczenia”, gdy dostajesz taką ogólną informację, to nie bój się dopytać, jakiego konkretnie doświadczenia tobie brakło. Być może aplikowałeś na stanowisko juniorskie, wtedy śmiało możesz odwrócić kota ogonem i powiedzieć, że nie masz doświadczenia, dlatego aplikujesz na juniora. Ale posiadasz szereg innych zalet, i gdy tylko dadzą ci szansę, to doświadczenie zdobędziesz naprawdę szybko. Niektórzy w ogóle ci nie odpiszą i będą zasłaniać się klauzulą, że odpowiadają tylko na wybrane aplikacje. Odezwij się do rekruterów takich firm i upewnij się, że w ogóle przeczytali twoje CV. Jeśli tak, to spróbuj uzyskać informację, czy twoje CV było dla nich czytelne, czego w takim CV brakło, żeby oni zechcieli cię zaprosić do dalszych rozmów. Zrozum, że im więcej zdobędziesz dla siebie informacji na tym etapie, o twojej kandydaturze i o twoim CV, tym lepiej wyeliminujesz te ciemne strony przed kolejnymi firmami.
Także załóżmy, że po pierwszej turze rozesłanych CV masz już zebrany feedback i przeanalizowany, CV poprawione według uwag, jakie usłyszałeś od rekruterów. Co teraz? Teraz bierzesz kolejne 3 firmy ze swojej listy i rozsyłasz do nich już poprawione CV po tej pierwszej turze. W międzyczasie też uzupełnij brakującą wiedzę na tematy, które wypomnieli ci rekruterzy. W tym momencie otwierasz tak jakby kolejny, dokładnie taki sam cykl samodoskonalenia, o jakim mówiliśmy przed chwilą. Ponownie oczekujesz dwa tygodnie, aż spłynie do ciebie feedback, jak nie spłynie, to trzeba o niego poprosić. Potem przeanalizowujesz ten feedback, to jest uwagi do ciebie, albo twojego CV, nanosisz poprawki, uczysz się tego, czego brakło w twoim doświadczeniu, a następnie aplikujesz do trzech kolejnych już firm z twojej listy. W ten sposób wdrażasz system takiego ciągłego samodoskonalenia i z każdą kolejną turą wysyłanych aplikacji, zebranych feedbacków stajesz się coraz silniejszym kandydatem, bo ty się samodoskonalisz. Jak wcześniej wspomniałem, to wymaga wiele wysiłku i czasu, ale znów, nikt nie mówił, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Celem tego szóstego etapu i aktywnego poszukiwania pracy jest to, aby zostać w końcu zaproszonym na rozmowę kwalifikacyjną. I na tym zakończę opis etapu szóstego. Działasz do skutku i doskonalisz siebie oraz swoje CV z każdą odmową i odrzuceniem twojej kandydatury. I pamiętaj, że jednocześnie prowadzisz aktywność w mediach społecznościowych, przede wszystkim LinkedIn.
Zakładamy teraz dobry scenariusz, że prędzej, czy później takie zaproszenie na rozmowę dostajesz. Tym samym, drogi słuchaczu, wskakujesz do kolejnego już, przedostatniego etapu przebranżowienia. Etap VII – rozmowa o pracę. Pierwsza najważniejsza rzecz na tym etapie, uzbrój się w cierpliwość i przygotuj się na to, że na pierwszych rozmowach o pracę możesz polec. Nie mówię tego, żeby cię zdemotywować, albo wywołać jakąś niepewność w tobie. Chodzi o to, żeby zwyczajnie nie dołować się, kiedy po pierwszej rozmowie już do nas nie oddzwonią, a nawet po drugiej, czy trzeciej rozmowie. W czasie rozmów na stanowisko, na które aplikujesz pierwszy raz w życiu, to normalne że pojawi się stres, pojawi się zdenerwowanie, może nawet niepokój, zwątpienie. Pamiętaj, że to są naturalne twoje ludzkie emocje i one też spełniają określone funkcje w naszym organizmie. Z każdą kolejną rozmową obserwuj siebie, analizuj po spotkaniu swoje zachowanie, spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, co ciebie tak naprawdę zestresowało, co można było zrobić lepiej lub powiedzieć jeszcze lepiej. Taka autorefleksja będzie tutaj jak najbardziej na miejscu i niezwykle potrzebna. Wiem, że to, o czym teraz mówię, to nie jest jakoś specjalnie związane z branżą IT i zarządzaniem, ale uwierz mi, że takie czynniki miękkie mają ogromny wpływ na to, w jakim czasie uda ci się w końcu którąś z tych rozmów wygrać. A teraz przejdźmy do konkretów takiej rozmowy. Nie chcę nawet próbować przewidywać, jakie pytania dostaniesz, bo nie wiem, na którą ostatecznie rolę, ani do jakiej firmy zaaplikujesz. Polecam już jednak przed samą rozmową wpisać sobie na przykład nazwę twojej roli, niech to będzie Project Manager, a następnie dopisać frazę „pytania rekrutacyjne”. I wyskoczy Ci na pewno wiele stron, na których będą potencjalne pytania, jakie można zadać albo można usłyszeć w czasie takiej rozmowy. Przygotuj się w ten sposób, żeby mieć gotowe odpowiedzi na pytania, które znajdziesz w sieci. Chociaż na kilka z tych pytań. Oczywiście nie masz wątpliwości, czy takie właśnie pytania usłyszysz, ale już sam proces przygotowywania się do rozmowy, wiele ciebie nauczy. To trochę tak jak z przygotowywaniem ściągawki na sprawdzian w szkole. Ja sam rzadko uczyłem się do sprawdzianów, ale robiłem ściągawki dość często. I to właśnie dzięki robieniu ściągawek, realnie się uczyłem potrzebnego materiału. Jeśli jest to rozmowa online, to pamiętaj, żeby zadbać o dobre oświetlenie twojej twarzy w czasie rozmowy. Nie siadaj tyłem do światła. Zadbaj też w miarę o prosty, schludny ubiór, raczej nic oczojebnego. Ja bym unikał jaskrawych kolorów. One nie są wcale zakazane w czasie rozmów, ale warto pracować na tym, żeby rekruterzy skupiali się na tym, co będziesz do nich mówić, a nie na tym jak wyglądasz. W sensie, nie chcemy rozpraszać czyjejś uwagi, bo te osoby będą decydować o twoim być albo nie być w ich firmie.
Kilka porad czysto managerskich:
Na pewno usłyszysz pytania, na które nie znasz odpowiedzi. Najważniejsze to nie ściemniać i nie lać wody, tylko przyznać się otwarcie, że czegoś nie wiesz. Szczerość to jest na ogół dobra cecha. Pamiętaj, że dopiero zaczynasz przygodę z IT i ważne dla ciebie jest to, aby uświadomić sobie, gdzie masz braki, żeby móc nad nimi pracować. Ale nawet z trudnych dla ciebie pytań, staraj się wychodzić obronną ręką. Nie kończ zdania na powiedzeniu, że tego nie wiesz i już, koniec – nie wiem, dajcie mi spokój, cholera. Wykorzystaj to, że jesteś przy głosie i odpowiedz przykładowo w taki sposób: „Co prawda, nie mam idealnej, ani nie znam idealnej odpowiedzi na to pytanie, ale gdyby ktoś postawił mnie w podobnej sytuacji, mój zdrowy rozsądek podpowiada mi, żeby zrobić to tak, tak lub tak”. I tutaj wymieniasz hipotetyczną sytuację, w której mógłbyś się znaleźć, jakbyś zareagował. W rolach zawodowych, w których podejmowanie decyzji jest częścią pracy codziennej, twój sposób myślenia, analizowania czy wyciągania wniosków, jest kluczowy. To dlatego zajebiście ważne na rozmowie kwalifikacyjnej jest, aby w pierwszej kolejności pokazać w jaki sposób myślisz, w jaki sposób się zachowujesz. Znajomość metodyk zwinnych, technik priorytetyzacji, umiejętność zarządzania projektem, czy ryzykiem według wiedzy wyciągniętej z podręcznika. Tego wszystkiego można się nauczyć z czasem. A jeżeli ktokolwiek wymagałby tych rzeczy od ciebie jako juniora, to nie trać czasu na rozmowy z ignorantami i szukaj dalej. Powiem ci, jak to wygląda z mojej perspektywy, gdy zostaję poproszony o pomoc w zrekrutowaniu managera do projektu. To, czego ja oczekuję, to przede wszystkim umiejętność logicznego myślenia, kojarzenia ze sobą faktów, łączenia kropek, czy wyciąganie właściwych wniosków. Braki w wiedzy, można wybaczyć. A wobec juniora nawet nie można oczekiwać ogromnej wiedzy w danej dziedzinie, ale za to można wymagać podstaw, bo tych łatwo się nauczyć na podstawowych kursach czy z podcastów takich, jak ten. Do każdej rozmowy podchodź jak do kolejnej lekcji o życiu oraz o lekcji o sobie samym. Nawet jeśli ci nie pójdzie, to zrób podobnie jak w przypadku CV. Poproś o feedback, tylko błagam – nie polemizuj z rekruterem i nie odpisuj, że się nie zgadzasz z feedbackiem i że nie mają racji. Ich to naprawdę już nie obchodzi. Zamiast się wkurzać, że nie mają racji albo że ty byś to zrobił inaczej, w sensie, że jakoś źle cię ocenili. Zamiast się wkurzać, spróbuj znajdować w tych porażkach naukę dla siebie i przekuwaj ją w dalsze doskonalenie właśnie swojej osoby. W rozmowie kwalifikacyjnej nie chodzi o to, kto ma rację, ale o to, że potrafisz się sprzedać, albo się nie potrafisz sprzedać. Jeśli powiedzieli ci nie, to po prostu źle się sprzedałeś. Być może się powtarzam, ale chcę, żeby to zostało zapamiętane: nie wstydź się tego, czego nie wiesz lub nie masz doświadczenia, mów wprost. „Nawet jeśli tego nie wiem, dajcie mi kilka tygodni, a pozytywnie was zaskoczę, bo jestem zdeterminowany, żeby pracować w waszej organizacji”. Wiesz jak fajnie się słucha takich odpowiedzi? Takie odpowiedzi, które są szczere, które dobrze świadczą o czyichś ambicjach, o ambicjach kandydata. Także w skrócie: na stanowisko juniorskie w większości przypadków oceniana jest postawa, bardziej niż wiedza kandydata.
Co odpowiedzieć, gdy pada pytanie o pieniądze? No i tu się zaczyna robić ciekawie. To jest jedno z najczęściej zadawanych pytań, jakie otrzymuję od swoich słuchaczy. „Hej Mariusz, ile mam zaśpiewać za bycie Project managerem w takim i takim projekcie?” Albo: „Hej, mam rozmowę kwalifikacyjną na Product Ownera, jak mam wycenić swoją pracę?” Także wyjaśnię to teraz na forum, żeby była jasność. A jeśli ktokolwiek ze słuchaczy zada mi ponownie to pytanie w wiadomości prywatnej albo w komentarzu, to będę miał dowód, że nie wysłuchał tego podcastu. Pierwszym najważniejszym doradcą finansowym w tym wypadku powinno być tylko twoje sumienie, a dopiero później chłodna analiza rynku. Na pewno nie ja. Chcę zauważyć też jedną rzecz. Jako że dzisiejszy podcast jest o przebranżowieniu, to zakładam, że możesz być w przeddzień poszukiwania pracy w nowej dla siebie roli, albo dopiero przymierzasz się do poszukiwań. A to oznacza, że masz niewielkie lub żadne doświadczenie, którym można zabłysnąć w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Gdy pada pytanie o twoje oczekiwania finansowe, to nie za bardzo masz czym grać, ponieważ nie posiadasz silnych kart w rękawie. Biorąc te czynniki pod uwagę, to co ja zrobiłbym na twoim miejscu, to zupełnie szczerze, ja bym zawołał najmniejszą możliwą stawkę z widełek juniorskich. Warto zrozumieć, że firma zatrudniająca juniora, na przykład ciebie w tym przypadku, musi w taką osobę zainwestować czas, zainwestować pracę bardziej doświadczonych członków zespołu, którzy będą cię szkolić i tobie pomagać na co dzień. Także to zawsze jest transakcja wiązana, a że twoja wartość jako specjalisty na początku drogi zawodowej w nowej branży nie jest wysoka, to uwierz mi, lepiej zawołać mniejsze wynagrodzenie, a tym samym dać sobie większe szanse na zdobycie pracy.
Podobnej rady nie udzieliłbym osobom doświadczonym, bo seniorzy mają mocniejsze karty w rękawie i mogą wyceniać się według innych kryteriów rynkowych. Zadaj sobie proste pytanie przed każdą rozmową kwalifikacyjną: „Co jest dla ciebie ważniejsze: zarabiać dobre pieniądze już teraz i być może bardzo długo poszukiwać pracy (bo juniorom nie płaci się kokosów), czy znaleźć pracę nawet za minimalną stawkę juniorską, żeby szybciej, a nie później zacząć zdobywać doświadczenie i tym samym szybciej podnosić swoją wartość rynkową?” Powiedzmy to sobie wprost: jeśli masz gadane i potrafisz sprzedać się za lepszą stawkę, to dobra twoja – próbuj. Do odważnych świat należy. Ja jednak twierdzę, że przebranżowienie to długotrwały proces i warto uzbroić się w cierpliwość, nie działać brawurowo, a bardziej rozsądnie. I zdobywanie doświadczenia, podnoszenie kwalifikacji, a co za tym idzie, podnoszenie kwoty zarobków, najlepiej rozłożyć w czasie, działać konsekwentnie i progresywnie, ale nie jednostrzałowo. Jeśli po moich wyjaśnieniach wciąż nie wiesz, jak siebie wycenić, to najbezpieczniej jest powiedzieć, że oczekujesz takiego wynagrodzenia, ile średnio zarabia w danej organizacji junior, na przykład Project manager, jeżeli na taką rolę akurat aplikujesz. Wtedy rekruter sobie po prostu wyliczy średnią zarobków na tym stanowisku w ich firmie i zaproponuje ci stawkę, jeżeli przejdziesz ten etap.
Etap siódmy mógłby być praktycznie ostatnim na drodze do przebranżowienia. Happy end jeśli Tobie będzie pisany, oznacza bowiem, że po serii rozmów lepszych i gorszych w końcu ktoś złożył tobie ofertę pracy. Ale na tym nie koniec, bo nawet jeśli dostaniesz pierwszą robotę w nowej branży, to wszystko jeszcze może się wydarzyć. I teraz opowiem ci o kilku potencjalnie złych scenariuszach, jakie mogą się zadziać. Ale ja wspomnę o nich nie dla postrachu, ale bardziej dla przestrogi i od razu wyjaśnię, jak można ich uniknąć. A kiedy nie da się ich uniknąć, to co robić dalej. W nowej roli możesz się zwyczajnie nie sprawdzić, na przykład nie przejść okresu próbnego. Oczywiście przejmiesz się tym mocno, ale pamiętaj, że nie od razu zbudowano Rzym. Przygotuj się wcześniej na najgorsze scenariusze, to będziesz mieć tak naprawdę większe poczucie kontroli nad swoją karierą. Jeśli rzeczywiście się nie sprawdzisz, to nie oznacza wcale, że nie nadajesz się do tej roboty, a jedynie, że nie nadajesz się do tej firmy. Często jest bowiem tak, że firmy, zwłaszcza start-upy mają wygórowane oczekiwania względem juniorów. To, co warto robić w takiej sytuacji, to przeanalizować feedback, czyli powody, przez które nie przedłużyli tobie umowy po okresie próbnym, przepracować sobie te rzeczy, żeby uniknąć podobnych błędów w przyszłości. A następnie wrócić do etapu rozsyłania CV i reaktywować proces poszukiwania pracy. I tyle. Nic więcej zrobić tutaj nie możesz. Poza tym warto spróbować zachować przy tym pogodę ducha, chociaż wiem, że nie będzie to łatwe.
Drugi czarny scenariusz, jaki może się wydarzyć, już jak dostaniesz robotę, to być może nie polubisz nowego zawodu, gdy doświadczysz go w praktyce. To także może się przydarzyć, gdy doświadczysz swojej nowej roli w pełnym kontekście pracując z zespołami technicznymi, z nowym szefostwem, być może z klientami. Może się okazać, że przeszacowałeś swoją sympatię do nowej roli. Ale znów – nie oceniaj siebie zbyt krytycznie, nie oceniaj swojej pracy pochopnie. Jeśli przydarzy ci się taki scenariusz, to zastanów się dwa razy, czy to rzeczywiście problem z twoją rolą, czy może z firmą, do której trafiłeś. W wielu firmach te same role postrzegane i traktowane są na różne sposoby. Może zamiast zniechęcać się do tego zawodu, spróbuj rozejrzeć się za podobną rolą, ale już w innej firmie. A być może znajdziesz dla siebie inną rolę, ale wciąż w obrębie branży IT. Pamiętaj, że zawsze masz więcej niż jedną opcję działania. Na tym polega budowanie swojej kariery, żeby próbować różnych ścieżek. A jeśli ktoś myśli inaczej, to ma po prostu klapki na oczach.
Trzeci negatywny scenariusz, który może się zadziać, to: być może polubisz nową rolę, ale firma do której trafisz, okaże się po prostu toksyczna. Zabrzmi jakbym się powtarzał, bo być może to właśnie robię, ale również w tym przypadku należy zwyczajnie szukać dalej. Jeśli czujesz, że twoje nowe środowisko pracy pomimo, że sprawdziłeś się, dali ci umowę, ale gdzieś czujesz, że to nowe środowisko pracy może mieć na ciebie negatywny wpływ, to nie popełniaj tego samego błędu, który ja popełniłem lata temu – nie czekaj. Nie czekaj, aż sytuacja zmieni się na lepsze, bo prawdopodobnie to się nie wydarzy. Kilka razy trafiłem do miejsc, które były toksyczne. Najszybciej rozpoznasz takie miejsca po prezesach lub bezpośrednio po twoim szefie. Jeśli zarząd, tudzież właściciele firmy, to karykatura samych siebie, to w naturalny sposób takie idiotyczne zarządzanie rozlewa się na całą firmę. Powiedzenie, że „ryba psuje się od głowy” idealnie pasuje do sytuacji wielu firm, gdzie kierownictwo boryka się z własnymi demonami, a do tego ma niezdiagnozowane problemy relacyjne ze światem. Jedyne, co możesz wtedy zmienić, to swoje miejsce pracy na tej planecie, ale na pewno nie zmienisz czyjejś osobowości, zwłaszcza jako świeżak w nowej firmie. Także nie lekceważ przewrotności losu, który może zafundować ci te mniej optymistyczne scenariusze w czasie przebranżawiania.
Załóżmy jednak, że te bolączki na nowej drodze życia zawodowego masz już za sobą. Zaczynasz realizować się w nowej roli, przed tobą ostatni, chyba najbardziej przyjemny etap przebranżowienia.
Etap VIII – rozwija się, buduj sieć kontaktów oraz doceń to, co już udało ci się osiągnąć, bo naprawdę masz powody do dumy. Staraj się nie spoczywać na laurach, a wręcz przeciwnie – pójdź za ciosem. Śledź najnowsze trendy w branży technologicznej. Dowiedz się, czy w twojej nowej firmie masz do dyspozycji jakiś budżet na szkolenia. Poznawaj ludzi, którzy podzielają twoją pasję. Nie jest powiedziane, że w nowej roli będziesz pracować do końca życia. Specjalizacje w IT są najczęściej bardzo rozwojowe, także pracuj na to, aby stale podnosić swoje kompetencje. Pewnie gdzieś po roku – dwóch od przebranżowienia, zechcesz zarabiać już dużo lepsze pieniądze i pójdziesz do innej firmy, już jako doświadczony specjalista. Niezależnie od tego, jaką ścieżkę zawodową dla siebie wybierzesz, nie będziesz się nudzić. Gwarantuję ci to. I to tyle na dziś.
Dobrnęliśmy do końca, udało się. Mam nadzieję, że wyczerpałem temat, przynajmniej na dzisiaj. Od razu wyjaśnię, że w najbliższych miesiącach nie zamierzam na pewno wracać do kwestii przebranżawiania na łamach tego podcastu. Dlatego jeśli są jakieś palące kwestie, które cię nurtują, to serdecznie zapraszam do konsultacji. Trzymam mocno za ciebie kciuki, niezależnie od etapu przebranżowienia, na którym jesteś. Jeśli jesteś w trakcie lub dopiero będziesz atakować szeroko pojętą branżę IT, ja ci życzę, żeby szczęście ci dopisywało i także ogromna pogoda ducha. Do odważnych świat należy. Ja też kiedyś musiałem gdzieś zacząć. Także za kilka lat od dziś, zapomnisz już o tych trudach zmiany branży. Tego ci życzę. A zatem niech budowanie dalszej kariery zawodowej przyjemnym tobie będzie. Dzięki za dziś. Dbaj o siebie i innych. Cześć!
KONIEC